"Super Express": - Dolnośląska Szkoła Wyższa przyznaje prof. Zygmuntowi Baumanowi doktorat honoris causa. Profesor najpierw się zgodził, potem - wedle "Gazety Wyborczej" - miał zmienić zdanie powodowany niechęcią prawicowych środowisk i incydentem, jaki miał miejsce podczas jego odczytu na Uniwersytecie Wrocławskim w czerwcu. Wczoraj TV Republika podała jednak, że Bauman nie zrezygnował, poprosił jedynie, by uczelnia nie organizowała uroczystości z tej okazji.
Prof. Andrzej Zybertowicz: - Wydaje mi się rozsądne, gdyby Zygmunt Bauman jednak zrezygnował z tego zaszczytu. Znamienna była wypowiedź jednego z przedstawicieli DSW, że do wręczania doktoratu szykują się jak na wojnę. Tak, jakby komuś zależało na konfrontacji za wszelką cenę. Co do samego profesora Baumana uważam, że to bez wątpienia wybitny uczony, ale nie zasługuje na miano autorytetu moralnego. Jego sposób odniesienia się do swojej przeszłości jest pokrętny i nie do zaakceptowania.
- Co pan ma na myśli?
- Choćby fragment jego wywiadu dla brytyjskiego "Guardiana" sprzed kilku lat, w którym porównał walkę z powojennym podziemiem niepodległościowym do tego, co dziś jest walką z terroryzmem. Mówiąc to w dojrzałym wieku, przy ogromnej wiedzy o tamtym okresie, zachował się tak, jakby ponownie chciał stanąć po stronie oprawców. Komuś, kto nie umie się rozliczyć ze swoim uwikłaniem w zbrodniczy system, a było to zaangażowanie nie tylko ideologiczne, lecz także w aparat terroru, można ewentualnie przyznawać nagrody czysto naukowe za jego publikacje. One dotyczą ważnych spraw i często rzucają nowe światło na współczesność. Jednak obsadzanie Baumana jako głównego honorowego gościa, jako autorytetu, od którego mamy się uczyć, jak funkcjonować we współczesnym świecie, jest co najmniej nieporozumieniem, a najpewniej nadużyciem. To niegodne. Doktorat honoris causa jest czymś więcej niż normalnym stopniem naukowym.
- Zygmunt Bauman nie tylko budował tamten system, był też jego ofiarą.
- Nie znam żadnej jego publikacji, w której rozliczałby się z tamtym systemem w sposób, w jaki zrobił to choćby Leszek Kołakowski. A tekstów Baumana czytałem naprawdę wiele, część polecam swoim studentom. Z tego, że później był ofiarą, nie musi wiele wynikać, wielu enkawudzistów było potem ofiarami systemu. A ocena wcześniejszego fragmentu życiorysu Baumana winna być jednoznaczna.
- Ale czy Zygmunt Bauman, wycofując się z uroczystego przyjęcia doktoratu, nie daje satysfakcji tym, którzy przerywają spotkania naukowe, skandują wulgaryzmy, zachowują się agresywnie? Oni osiągnęli swój cel.
- Nie wiem. Może Zygmunt Bauman wreszcie zaczyna robić rachunek sumienia? Obecność takich postaw zakłócających przestrzeń akademicką jest nie do przyjęcia. Z drugiej strony powstaje pytanie, co się wydarzyło w polskiej przestrzeni publicznej, że spore grupy społeczeństwa sympatyzują z takimi reakcjami?