"Super Express": - Pożegnaliśmy Jarosława Gowina, czwartego ministra sprawiedliwości w ciągu sześciu lat rządów PO.
Prof. Andrzej Zoll: - Przyszedł wreszcie czas, aby Ministerstwo Sprawiedliwości ustabilizowało się personalnie. Roszady w tym resorcie nie są zresztą problemem jedynie rządów PO. W ciągu ostatnich dwudziestu lat ministrowie sprawiedliwości zmieniali się zdecydowanie zbyt często.
- Dlaczego?
- To trudny resort, ale przecież nie jest niemożliwe kierowanie nim przez dłuższy czas...
- W takim razie to problem polityki kadrowej lub traktowania resortu jako poletka do politycznych gier.
- To na pewno gorący kartofel.
- Na którym można wyrobić sobie nazwisko. Premier twierdzi, że Gowin był zbyt rozpolitykowany.
- To ocena premiera i ma prawo zdymisjonować ministra, który nie pasuje do jego wizji rządów.
- Minister sprawiedliwości może pozwolić sobie na manifestowanie własnych poglądów?
- Nie jest tak, że obejmując jakąś funkcję państwową, trzeba zostawić swoje poglądy w szatni. Premier mianując ministra, doskonale wie, kim jest i jakie ma poglądy. Co więcej, minister powinien działać w zgodzie z własnym sumieniem, a nie nagle stać się bezideowym i działać wbrew własnym poglądom.
- Może minister Gowin manifestował swoje poglądy aż za bardzo i dlatego musiał odejść?
- Przecież jego ostatnia wypowiedź była prawdziwa. Niemcy mają regulacje, które nie pozwalają eksperymentować na zarodkach pochodzących z ich kraju. Co innego, jeśli trafiają tam z zagranicy. Spotkał się z tego powodu z nieuzasadnioną krytyką.
- Skoro mówił prawdę, to czemu premier go ukarał?
- Cóż, wydaje się, że powiedział to w niezbyt szczęśliwym momencie.
- Wykazał się też zbyt dużą samodzielnością polityczną?
- Będąc na czele jakiegoś resortu, bez wątpienia nie prowadzi się własnej polityki w opozycji do rządu. Nie jestem przekonany, by minister Gowin taką politykę prowadził. Wielokrotnie przecież podkreślał swoją lojalność wobec premiera.
- W kwestii in vitro wyraźnie nie zgadzał się z linią wyznaczoną przez premiera.
- Współpracowałem z nim, kiedy kierował komisją Gowina, która miała przygotować Polskę do ratyfikacji konwencji regulującej kwestie in vitro. Wyglądało to wszystko sprawnie i projekt Gowina, który dotyczył tej konwencji, bardzo mi odpowiadał. Szkoda, że prace nie poszły w tym kierunku.
- Kiedy Jarosław Gowin przychodził do ministerstwa, wielu wątpiło, czy filozof udźwignie tę funkcję. Jak ocenia pan te półtora roku?
- Skrajne opinie byłyby nietrafne. Na pewno udało mu się wiele zrobić.
- Co należy zapisać mu na plus?
- Doceniam to, czego dokonał na polu prawa karnego i prób jego reformy. Trwają w Sejmie prace nad dużą reformą Kodeksu postępowania karnego. Rozpoczęły się one za czasów Krzysztofa Kwiatkowskiego, ale dziś są bardzo zaawansowane. Jest również reforma prawa karnego. Wydaje mi się też, że nie było większych wpadek.
- A ta wypowiedź ministra, że "w nosie ma literę prawa", a liczy się jego duch?
- Faktycznie, nie była najszczęśliwsza... Prawnik czegoś takiego by nie powiedział. Filozof może sobie na to pozwolić, choć nie wtedy, gdy jest ministrem sprawiedliwości.
- Jak ocenia pan deregulację i reformę sądów? To rozjuszyło PSL...
- W tej sprawie wiele było dezinformacji. Patrzono na nią jak na likwidację małych sądów rejonowych. A chodziło o wprowadzenie większej liczby sędziów, by sądy usprawnić. W wielu miejscach to się udało. Była więc to sensowna reforma i nie zgadzam się z jej krytykami. Wiele osobistego żalu było ze strony tych, którzy nagle przestali być prezesami tych sądów, ale to naturalne.
- Niezadowoleni byli również przedstawiciele niektórych korporacji zawodowych, których minister Gowin objął programem deregulacji.
- Rzeczywiście, Gowin miał wyjątkowo wielu przeciwników. Może niezbyt taktycznie postąpił, otwierając tak wiele frontów, choć rozumiem, że chciał dużo zrobić. Deregulacja musi być jednak w Polsce załatwiona. Do zbyt dużej liczby zawodów dostęp jest w sztuczny sposób zamknięty. Gowin ma tu swoje zasługi.
- Dla nowego ministra powinien być to jeden z priorytetów?
- To jednak pewien margines pracy ministerstwa. Proponowałbym, żeby nowy minister w większym stopniu koordynował prace legislacyjne rządu. Dobrze by było, gdyby minister Biernacki dokończył też sprawy rozpoczęte przez poprzednika.
Prof. Andrzej Zoll. Prawnik. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego i rzecznik praw obywatelskich