"Super Express": - Czy dzisiejsza wizyta jest wyrazem normalizacji stosunków polsko-rosyjskich?
Prof. Andrzej Nowak: - I ciekawym symbolem statusu tej wizyty w oczach polskich władz jest zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego z okazji przylotu prezydenta ponoć przyjaznego nam państwa. To przecież groteska. Jak przyjęto by zwołanie RBN z okazji przyjazdu kanclerz Merkel bądź prezydenta Sarkozy'ego? W dodatku ekspertem mającym przygotować nas do tego wydarzenia jest fachowiec od wprowadzania stanu wojennego. To obraz histerii i paranoi, do jakiej doszliśmy w oczekiwaniu na wizyty rosyjskich przywódców.
Przeczytaj koniecznie: Miedwiediew w Polsce u Bronisława Komorowskiego - plan wizyty: Miedwiediew dostanie niedrogi prezent
- Nie usłyszę od pana tak modnego przy tej okazji słowa "przełom"...
- Przełomowa była tylko pierwsza wizyta prezydenta Rosji. 17 lat temu prezydent Jelcyn dał się namówić Lechowi Wałęsie do publicznego wyrażenia braku zastrzeżeń wobec wejścia Polski do NATO. To było coś. A dziś możemy spodziewać się tylko potwierdzenia prawa współdecydowania Moskwy o bezpieczeństwie Polski.
- W jaki sposób? Mógłby to pan rozwinąć?
- W maju ubiegłego roku Miedwiediew ogłosił doktrynę bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Mówi ona o podziale świata na strefy wpływów. I nie życzy sobie obcych wpływów w sąsiedztwie strefy rosyjskiej. Konkretnie to np. sprzeciw wobec rozmieszczenia instalacji NATO na terenie Polski. Przylatuje zatem do nas głowa państwa, które jest poza NATO i żąda prawa do decydowania o tym, co na terenie Polski i wewnątrz Paktu Północnoatlantyckiego się dzieje. To ograniczanie polskiej suwerenności. I dokładnie odwrotny kierunek zmian do tych, które przyniosła wizyta Jelcyna.
- Rząd upiera się jednak, że stosunki obu krajów wreszcie mogą być normalne, bez piętna przeszłości.
- Zgadzam się, że rozmowa z Rosją o sprawach takich jak Katyń nie ma sensu. Przecież prezydent Komorowski wylewnie dziękował ostatnio za okładki do akt, które zostały już dawno Polsce przekazane! Rosja gra Katyniem i nie powinniśmy tego podejmować. Powinniśmy żądać zmiany oficjalnego stanowiska rządu Rosji w Strasburgu.
Patrz też: Prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa będzie chronić 2000 osób
- A wracając do współczesności...
- Tu powinniśmy pamiętać o stężeniu hipokryzji obu stron. Mówiłem już o zwołaniu RBN. Najistotniejszy problem sąsiadów Rosji widać np. w przeciekach z WikiLeaks. Elity USA i krajów Unii postrzegają Rosję jako państwo mafijne, oparte na elitach służb specjalnych wywodzących się z państwa totalitarnego. To państwo, w którym w ciągu 10 lat zginęło 300 dziennikarzy. Nie wspominając o działaczach opozycji i praw człowieka. Dziesiątki tysięcy ludzi zabito w wojnie wytoczonej przez Putina własnym obywatelom w Czeczenii. Warto te liczby pamiętać. Do tego militarna agresja na Gruzję. To problemy, z którym polskie władze nie chcą się zmierzyć. Wolą udawać, że ten problem nie istnieje.
- Wydaje mi się, że zdając sobie z nich sprawę, po prostu nie chcą wciąż ich podkreślać.
- Jeżeli zdają sobie sprawę, to dlaczego zawierzyli śledztwo w sprawie smoleńskiej ludziom takim jak prokurator generalny Rosji Czajka? Dziś witamy go w Polsce wraz z Miedwiediewem. Poczytajmy, co piszą eksperci i media na całym świecie o tym człowieku. Otóż jest to postać nadzorująca śledztwa w sprawie morderstw Politkowskiej i Litwinienki. Człowiek, który zesłał Chodorkowskiego do obozu pracy za poglądy. Posunął się nawet do oskarżenia go o zabójstwo Litwinienki! To jest poziom wiarygodności naszych moskiewskich partnerów. Prokurator Czajka ma być twarzą tej zmiany i normalizacji stosunków?
- Politycy Platformy podkreślają, że niezależnie od wszystkiego warto skorzystać na pewnej zmianie. Mówią, że Moskwie zależy na dobrych stosunkach z Polską jako jednym z państw UE.
- Sugestia, że Rosja pogodziła się z rolą Polski w Europie i zrezygnowała z dawnej strefy wpływów jest błędna. Doświadczenia ostatnich 10 lat wskazują na konsekwentne odbudowywanie przez Rosję "koncertu mocarstw". Kreml chce ustalić wygodny dla siebie podział strefy wpływów. Z kim? Przecież nie z Polską, ale głównie z Niemcami i Francją. To są partnerzy do negocjacji, a nie my. Rozmowy dyplomatów rosyjskich wskazują, że Moskwa chce rozbijać Unię Europejską, dyskutując bezpośrednio z kilkoma najsilniejszymi krajami. To sprzeczne z interesem Polski, którym jest umacnianie solidarności wewnątrz Unii. Ale niestety to się udaje.
- Dlaczego polskie władze miałyby to przemilczać?
- Widocznie liczą, że Polska przyłączy się do tej gry mocarstw. Nie wiem, skąd ta nadzieja. Rosja chce nas objąć swoimi wpływami, a nie traktować jak partnera. Ceną za wizerunkową poprawę stosunków z Polską jest pomniejszanie naszej politycznej roli w Europie. Czyli rezygnacja z polityki wschodniej. Owszem, współpraca z Ukrainą czy Zakaukaziem nie jest łatwa, ale potrzebna. A my zaczynamy przyjmować rosyjską logikę oddawania Ukrainy Moskwie. Jaką mamy gwarancję, że za kilka lat Rosjanie nie postawią tak sprawy polskiej w Berlinie, jeżeli tu odniosą sukces?
- To oznaczałoby "kondominium", o którym mówił prezes PiS.
- Zwróćmy uwagę, że pojęcie kondominium rosyjsko-niemieckiego w odniesieniu do Polski nie jest pomysłem Kaczyńskiego. Wprowadził je do politologii amerykański ośrodek Center for Strategic and International Studies. Polscy politycy i publicyści mogą z tego drwić, ale w CSiS pracują tacy "początkujący" politolodzy, jak Henry Kissinger czy Zbigniew Brzeziński. I zamiast drwić, lepiej mieć to na uwadze. A nie udawać, że nie ma problemu, pompując balon hipokryzji przy okazji wizyty Miedwiediewa.
Prof. Andrzej Nowak
Historyk, sowietolog, wykładowca UJ i PAN