Konstytucja 3 Maja 1791 roku, Jan Matejko

i

Autor: Domena publiczna

Putin jak caryca Katarzyna?

Próby zniszczenia Ukrainy przypominają rozbiory Polski - wskazuje brytyjski historyk

2023-01-14 5:46

Prosperująca wolna Ukraina, Ukraina o ogromnej sile przyciągania jest śmiertelnym zagrożeniem dla imperializmu rosyjskiego. Sukces Ukrainy jest po prostu nieznośny dla Rosji. Każda udana reforma, każda udana próba ograniczenia korupcji i wszechwładzy oligarchów rodziła w ostatnich kilkunastu latach gniew na Kremlu. Te same przyczyny stały za rozbiorami Polski, których główną architektą byłą caryca Katarzyna - mówi w rozmowie z Tomaszem Walczakiem Prof. Richard Butterwick, brytyjski historyk, University College London, główny historyk Muzeum Historii Polski i autor wydanej właśnie w Polsce książki "Światło i płomień. Odrodzenie i zniszczenie Rzeczypospolitej (1733–1795)".

Po uchwaleniu Konstytucji 3 maja pojawił się strach w ościennych stolicach, że mieszczanie z opodatkowanych wysoko miast Prus czy Austrii przeniosą się do obłożonych niższymi daninami miast Rzeczypospolitej, gdzie istnieje wolność osobista, polityczna i gospodarcza. Musimy zresztą pamiętać, że wówczas Polska miała ogromną siłę przyciągania dla imigrantów. Katarzyna z kolei nie tylko nie mogła pogodzić się ze zniszczeniem gwarancji dla rosyjskiego wpływu na sprawy Rzeczypospolitej, lecz także bała się, że zjawisko zbiegostwa chłopów z Rosji – już istniejące – do Polski tylko się nasili. Rzeczpospolita w okresie po uchwaleniu Konstytucji 3 maja była po prostu zagrożeniem ideologicznym dla ościennych państw. Stąd zemsta w postaci kolejnych rozbiorów, której główną architektką była Katarzyna - tłumaczy prof. Richard Butterwick, wskazując, że główną przyczyną wymazania Rzeczypospolitej z mapy Europy nie była zapaść państwa, ale polityka państw ościennych.

„Super Express”: – Zależało panu, by w polskim tytule pańskiej książki o końcu Rzeczypospolitej zamiast słowa „upadek” pojawiło się „zniszczenie”. Zaczynam od tego teoretycznie pobocznego wątku, ponieważ wiele to mówi o tym, jak patrzy pan na rozbiory.

Prof. Richard Butterwick: – Rzeczywiście, słowo „upadek” w przypadku procesu znikania z mapy Rzeczypospolitej sugeruje przede wszystkim winę samego państwa – jego niewydolności i niemożności utrzymania państwowości. Tymczasem Rzeczpospolita została z premedytacją zniszczona przez ościennych monarchów z Katarzyną II na czele. Zniszczona dlatego, że miała się ku lepszemu, co było dla nich nie do przyjęcia. Ten kontekst międzynarodowy jest tu kluczowy.

– Po wojnie północnej Rzeczpospolita popadła w zależność zwłaszcza od rodzącego się Imperium Rosyjskiego i przez dekady interwencje carów i ambasadorów rosyjskich w sprawy polskie były ważniejsze niż chęć zniszczenia polskiej państwowości.

– Myśl o całkowitym zniszczeniu Rzeczypospolitej dojrzewała stopniowo. Jeszcze na początku XVIII w. ona nadal liczyła się jako państwo. Były nawet perspektywy, że w unii personalnej z dobrze rządzonym elektoratem Saksonii mogła się rozwijać. Na samym początku wielkiej wojny północnej August II Mocny wydawał się silniejszym partnerem niż car Piotr I. Wynik tej wojny był jednak niszczący dla Rzeczypospolitej i przyczynił się do wzrostu władzy rosyjskiego imperatora. To na zawsze zmieniło relacje między tymi państwami. Choć Rzeczpospolita starała się radzić sobie z 70 latami kryzysów, wojen i krachu demograficznego, których doświadczyła od połowy XVII w., to po wojnie północnej była absolutnie wyczerpana jako państwo i wchodziła w okres kryzysu suwerenności.

– XVIII w. to nie tylko czasy kryzysu, ale jednak pewne odrodzenie po licznych ciosach, które otrzymała Rzeczpospolita. Paradoks?

– Tak, po kilkunastu latach od wyniszczającej wojny północnej zaczęła się odrodzenie gospodarcze i demograficzne; ciekawe rzeczy działały się w kulturze i oświacie. Jednocześnie niemożliwością stało się to, by owo ożywienie w społeczeństwie przeniknęło na poziom polityki. Polityka znajdowała się bowiem w impasie. Choć toczyły się wtedy ważne i inspirujące dyskusje na temat reform, to jednak w żaden sposób nie przekładały się one na praktykę polityczną. Polityka w Rzeczypospolitej osiągnęła swoje dno w latach 50. i na początku 60. XVIII w. To wtedy Stanisław Konarski próbował wykazać szlacheckim obywatelom, jak wielką katastrofą jest liberum veto. Nie jest bowiem możliwe, by jeden cnotliwy uratował Rzeczpospolitą przed skorumpowaną większością, ale możliwe jest to, by skorumpowana mniejszość jeszcze bardziej pogrążyła państwo.

– Tak kończyły się czasy saskie, a na arenę dziejów wchodził Stanisław August Poniatowski. Królem został z poparciem Katarzyny II. Przez lata swoich rządów poniżał się niejednokrotnie w relacjach z nią, próbował wykorzystać relacje z nią, by rozszerzyć swoją władzę. Jednocześnie miał ambitne plany reform, które z reguły kończyły się niczym. Jak go oceniać? Był patriotą czy jednak człowiekiem Rosji, któremu zależało tylko na władzy?

– Nie mam żadnych wątpliwości, że Stanisław August był gorącym patriotą. I niemal do końca działał tak, by osiągnąć, jeśli nie największe dobro, to chociaż najmniejsze zło dla Rzeczypospolitej. Czasem się mylił. Czasem źle oceniał sytuację. Jedyny raz, kiedy się splamił i działał dla wygody własnej i swojej rodziny, to jego abdykacja. Nic nie zyskał dla państwa, a odmawiając, mógł jeszcze napsuć krwi Katarzynie. Niemniej jednak, mówienie o nim w kontekście zdrady to kompletne nieporozumienie. Autentycznymi zdrajcami byli przywódcy konfederacji targowickiej w Koronie i konfederacji wileńskiej na Litwie, a nie król, który utrudniał im życie, jak mógł.

– Trzeba przyznać Stanisławowi Augustowi, że szedł do władzy z ambitnym programem reform. Kiedy zrozumiał, że niewiele da się z tego osiągnąć?

– Działo się to stopniowo. Początkowo żył złudzeniami, że skoro on jest oświeconym reformatorem, a Katarzyna oświeconą reformatorką, to naprawa Rosji umożliwi naprawę Rzeczypospolitej. Choć taki sojusz byłby bardzo nierówny, wierzył, że można wyciągnąć z niego coś dobrego dla Polski. Założenia Stanisław Augusta nie były pozbawione sensu, ale ostatecznie celem Imperium Rosyjskiego było maksymalne osłabienie Rzeczypospolitej. Nigdy nie było momentu, kiedy Katarzyna była skłonna wzmocnić Polskę. Okazało się więc, że myślenie Stanisława Augusta było tragicznym błędem. Ale i Katarzyna myliła się co do niego. Uważała, że będzie on uległą marionetką w jej rękach, ale on odgrywania tej roli odmówił. Natomiast świadomość trudności, jakie będzie miał, można dostrzec u Stanisław Augusta zaraz po koronacji.

– Co wtedy zrozumiał?

– Pisał wtedy do jednego ze swoich angielskich przyjaciół, że Polska jest otoczona zazdrosnymi i potężnymi sąsiadami, co nie wróżyło dobrze jego rządom. Prawdziwa i bolesna konfrontacja z rzeczywistością przyszła natomiast po sejmie z 1766 r., kiedy przegrał bitwę o ograniczenie liberum veto. Zdał sobie sprawę, że Rosja narzuca jeszcze silniejsze liberum veto niż do tej pory, a jednocześnie dostrzegł skalę manipulacji i hipokryzji względem tzw. sprawy dysydenckiej. Ale jeszcze dostosowywał się do zmieniających się okoliczności. Po I rozbiorze starał się dyplomatycznymi kanałami utrudnić życie Rosji.

– Pierwszy rozbiór zamiast totalnie sparaliżować państwo, zrodził jednak ruch reformatorski, który skończył się Konstytucją 3 maja.

– Pierwszy rozbiór może nie wszystkim, ale znacznej części elit uświadomił skalę zagrożenia. Nadal byli jednak tacy, którzy uważali, że król jest bardziej niebezpieczny niż rosyjska imperatorowa. Natomiast Stanisław August zrozumiał z jednej strony, jak straszna jest potęga Rosji i że może ona zniszczyć Rzeczpospolitą, ale z drugiej strony to, że tylko Rosja może obronić ją przed Prusami i Austrią. To nauczyło go ogromnej ostrożności w porównaniu ze śmiałością, która towarzyszyła mu na początku panowania. Ta ostrożność sprawiła, że nie od razu dostrzegł korzystną dla Rzeczypospolitej zmianę koniunktury.

– To znaczy?

– Otóż Rosja i Austria znalazły się izolacji międzynarodowej podczas drugiej wojny tureckiej Katarzyny, która rozpoczęła się w 1787 r. To faktycznie stawiało oba te kraje nie tylko przeciw Imperium Osmańskiemu, lecz także Prusom, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Holandii. Ostatecznie ta koniunktura pozwoliła Rzeczypospolitej przez kilka lat korzystać z suwerenności, a możliwości suwerennej Rzeczypospolitej ukazane na sejmie czteroletnim, które już wtedy nazywano polską rewolucją, były ogromne. To pokazywało, ile sił witalnych było w tym organizmie i jakie perspektywy mogłaby one mieć, gdy miała tylko więcej czasu.

– Ten czas zabrały kolejne rozbiory, które nastąpiły po uchwaleniu Konstytucji 3 maja. Kiedy ościenne monarchie zrozumiały, że nie da się dłużej tolerować reform w Rzeczypospolitej?

– Po uchwaleniu Konstytucji 3 maja pojawił się strach w ościennych stolicach, że mieszczanie z opodatkowanych wysoko miast Prus czy Austrii przeniosą się do obłożonych niższymi daninami miast Rzeczypospolitej, gdzie istnieje wolność osobista, polityczna i gospodarcza. Musimy zresztą pamiętać, że wówczas Polska miała ogromną siłę przyciągania dla imigrantów. Katarzyna z kolei nie tylko nie mogła pogodzić się ze zniszczeniem gwarancji dla rosyjskiego wpływu na sprawy Rzeczypospolitej, lecz także bała się, że zjawisko zbiegostwa chłopów z Rosji – już istniejące – do Polski tylko się nasili. Rzeczpospolita w okresie po uchwaleniu Konstytucji 3 maja była po prostu zagrożeniem ideologicznym dla ościennych państw. Stąd zemsta w postaci kolejnych rozbiorów, której główną architektką była Katarzyna.

– Nie ma pan wrażenia, że echa rozbiorów Rzeczypospolitej pobrzmiewają dziś w próbach zniszczenia państwowości ukraińskiej przez Rosję Putina? Podobnie jak w XVIII w. Polska, w XXI w. demokratyczna Ukraina jest zagrożeniem dla ustroju rosyjskiego i to zdaje się być główną siłą napędową trwającej od 2014 r. wojny przeciwko zmianom politycznym nad Dnieprem.

– Rzeczywiście, mimo wszystkich zmian, które zaszły od XVIII w., działa tu ten sam mechanizm. Prosperująca wolna Ukraina, Ukraina o ogromnej sile przyciągania jest śmiertelnym zagrożeniem dla imperializmu rosyjskiego. Sukces Ukrainy jest po prostu nieznośny dla Rosji. Każda udana reforma, każda udana próba ograniczenia korupcji i wszechwładzy oligarchów rodziła w ostatnich kilkunastu latach gniew na Kremlu. Najpierw próbowano te sukcesy podważyć aneksją Krymu i okupacją części Donbasu w 2014 r. Kiedy to nie powstrzymało ukraińskiej drogi do wyjścia z orbity Rosji, Putin postanowił w 2022 r. całkowicie zniszczyć ukraińską państwowość. Całe szczęście, w przeciwieństwie do Katarzyny, Putinowi się to nie udaje. To pokazuje, że nie da się rozumieć tego, co dziś robi Rosja, nie rozumiejąc historii rozbiorów Rzeczypospolitej. Okazują się one jednym z najbardziej przełomowych wydarzeń nie tylko w dziejach tej części Europy, lecz także Europy jako całości.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Światło i płomień Odrodzenie i zniszczenie Rzeczypospolitej (1733–1795) Richard Butterwick

i

Autor: wydawnictwoliterackie.pl
Express Biedrzyckiej - gen. Mieczysław Bieniek