Polityczna wojna o obsadę miejsc w TK między PO a PiS to starcie nie tylko o wpływ na tworzone prawo, ale przywileje oraz pieniądze dla osób, które w nim zasiądą. Zgodnie z ustawą o TK jego sędziowie mogą liczyć prawie na 19 tys. zł miesięcznie. A jego przewodniczący na ponad 23 tys. zł. Kadencja sędziego TK trwa 9 lat, a po jej zakończeniu przechodzi się w stan spoczynku (czyli na emeryturę). Biorąc pod uwagę, że sędzią TK można już zostać w wieku 40 lat, to taki szczęśliwiec mógłby się cieszyć emeryturą już w wieku 49 lat. Jej wysokość to 75 proc. ostatnio pobieranego uposażenia bez dodatków, czyli około 14 tys. zł miesięcznie.
Tymczasem wczoraj prezydent Andrzej Duda (43 l.) zaczął polityczne mediacje w sprawie TK. Spotkał się z przedstawicielami wszystkich klubów parlamentarnych oraz przewodniczącym Trybunału Andrzejem Rzeplińskim (66 l.). Tematem rozmów była sporna obsada miejsc po sędziach TK, którym skończyła lub kończy kadencja. Prezydent nie podjął jednak decyzji, czy przyjmie przysięgę pięciu nowych sędziów, których dzisiaj planuje wyłonić Sejm. W zeszłym tygodniu Sejm unieważnił wybór nowych sędziów przez koalicję PO-PSL, co prowadzi do bałaganu prawnego i sprzecznych ekspertyz. - Spotkanie było bardzo dobre, trwała ożywiona dyskusja. (.) Pan prezydent będzie dokonywał rzetelnej analizy sytuacji - mówiła po spotkaniu szefowa KPRP Małgorzata Sadurska.
Zobacz: Staniszkis o zamieszaniu z TK: PORNOGRAFIA polityczna