- Roman Szełemej powinien skupić się na pracy prezydenta – grzmi Jerzy Langer, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w radzie miasta. - Swoją aktywność w szpitalu powinien zaś ograniczyć do minimum – mówi i dodaje, że Szełemej przez szpital zaniedbuje miasto i mieszkańców. - Tak być nie może! – zaznacza Langer.
Faktycznie, grafik prezydenta jest niezwykle napięty. Np. w styczniu w szpitalu spędził 194 godziny, a w kwietniu 189. Średni czas pracy zwykłego człowieka, to 40 godzin w tygodniu. Łatwo więc policzyć, że prezydent-lekarz znacząco go przekroczył.
Kiedy zatem pełnił tak poważne obowiązki, jakie ma prezydent miasta? Wałbrzych to byłe miasto wojewódzkie, jeden z największych ośrodków na Dolnym Śląsku, a przy tym kojarzące się z ubóstwem. Roboty jest tu mnóstwo.
Polityk Platformy Obywatelskiej tłumaczy jednak, że w szpitalu pracował w święta, czy niedziele i dlatego nie kolidowało to z jego zajęciami w ratuszu. Czy da się pogodzić pracę na dwóch, tak odpowiedzialnych stanowiskach? - To jest pytanie do mieszkańców. Niech oni ocenią – mówi nam Roman Szełemej.
Jednocześnie przyznaje, że aż tyle czasu już nie będzie spędzał w szpitalu. - Nie jestem już w stanie tyle pracować – przyznaje szczerze polityk, ale jednocześnie ani myśli rezygnować z zatrudnienia. Jednak takich pieniędzy, jak w od stycznia do lipca raczej już nie zarobi. Przypomnijmy, że jego konto powiększyło się o 402 tysiące złotych.