Dr Marek Cichocki: Prezydent nie powinien jechać do Moskwy

2010-04-01 3:30

Czy prezydent Kaczyński i gen. Jaruzelski mają uczestniczyć w uroczystościach 9 maja 1945 r.?

"Super Express": - Atmosfera wokół ewentualnego wyjazdu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na obchody 65. rocznicy zakończenia wybuchu II wojny światowej robi się coraz bardziej napięta. Ta wizyta mogłaby zdjąć z niego łatkę rusofoba.

Dr Marek Cichocki: - Nie wydaje mi się. Kalkulacja, jaka stoi za jego uczestnictwem w obchodach, jest błędna. Prezydent podpisywał traktat lizboński myśląc, że uczyni go to bardziej europejskim w oczach Zachodu i opinii publicznej w kraju. Tymczasem skończyło się na tym, że pochwały od naszych niemieckich sąsiadów zbierał tylko Donald Tusk. Teraz może zadziałać podobny mechanizm.

- Zbliżają się wybory prezydenckie, a wszystkie sondaże wskazują na wyraźną przegraną Lecha Kaczyńskiego. Może więc powinien powalczyć o elektorat postkomunistyczny, który dobrze przyjąłby obecność prezydenta w Moskwie?

- Taka taktyka wcale nie musi przynieść oczekiwanych skutków, gdyż jest też druga strona medalu. Chcąc zyskać nowych wyborców, może stracić dotychczasowych. Prezydentura Lecha Kaczyńskiego najbardziej kojarzy się Polakom nie z jej wymiarem pragmatycznym, lecz aksjologicznym. Nagły zwrot w tej kwestii raczej mu zaszkodzi, niż pomoże. Stworzy wrażenie, że w sferze deklarowanych wartości nie jest konsekwentny.

- O jakie wartości chodziłoby w tym konkretnym przypadku?

- To, co nastąpiło w Polsce po oficjalnym zakończeniu wojny - dnia 9 maja 1945 roku - dzieli Polaków nawet dziś. W następnych latach toczyła się w naszym kraju wojna niepodległościowego podziemia z nowym okupantem, w której oddziały "wyklętych" żołnierzy AK były otaczane w lasach i likwidowane przez Urząd Bezpieczeństwa. Nie mam wątpliwości, że prezydent nie chciałby swoją obecnością firmować poglądu, że dla Polaków wówczas wojna się skończyła. Nie mam też wątpliwości, że strona rosyjska może chcieć wykorzystać obecność polskiego prezydenta właśnie jako potwierdzenie rosyjskiej wykładni historii.

- Tym bardziej że ze strony rosyjskiej trudno oczekiwać potwierdzenia naszego punktu widzenia.

Czytaj dalej >>>


- Za przykład niech posłużą obchody wybuchu II wojny światowej w Polsce. 1 września na Westerplatte polski rząd umożliwił premierowi Putinowi wygłoszenie bardzo znamiennej mowy, która skupiła uwagę przywódców Europy i USA. Nie spodziewajmy się, że prezydent Kaczyński będzie miał w Moskwie podobne możliwości.

- Słowem, obecność prezydenta Kaczyńskiego na moskiewskich obchodach może się obrócić przeciwko niemu.

- Część jego dotychczasowego elektoratu może taką decyzję uznać za przejaw niekonsekwencji. Obchody w Moskwie są elementem funkcjonującego od wielu lat rosyjskiego projektu propagandowego odnośnie najnowszej historii. Z punktu widzenia polityki historycznej, którą Lech Kaczyński zainicjował w 2004 roku, jego uczestnictwo w obchodach mogłoby podważyć jego dotychczasowe działania na tym polu.

- Zaproszenie na obchody przyjął już gen. Jaruzelski. Jaki to będzie miało wpływ na ostateczną decyzję Lecha Kaczyńskiego?

- Trudno powiedzieć. Wiadomo, że generał jest przez Rosjan tradycyjnie zapraszany na takie imprezy, czasem nawet jako gość honorowy. Symbolem podziału Polaków jeśli chodzi o ich stosunek do PRL jest ocena gen. Jaruzelskiego z jednej i płk. Kuklińskiego z drugiej strony. Uważam, że w tym sporze słowa i gesty prezydenta Kaczyńskiego powinny być po stronie pułkownika.

Dr Marek Cichocki

Ekspert stosunków międzynarodowych