Stanisław Drozdowski: Prezydent nie musi, ale powinien

2011-04-04 4:20

Dawno już żadna zmiana prawa nie wzbudziła takich emocji, takiego zaangażowania autorytetów - "za" i "przeciw" - jak tzw. ustawa o OFE, czyli nowych regulacjach w systemie emerytalnym. Co nie powinno dziwić. Rzecz dotyczy, jak rzadko, wszystkich Polaków. A ponieważ sposób jej wprowadzania urąga przyjętym standardom, bo jak burza, by nie powiedzieć w pośpiechu, przeszła w Sejmie i Senacie, to przeciwnicy zmian w OFE używają wszelkich argumentów, by nie dopuścić do jej podpisania przez prezydenta. Bez sensu i niepotrzebnie!

Bronisław Komorowski już postanowił, że podpis złoży. Bo nie "widzi przeszkód natury konstytucyjnej". Nie widzi, więc podpisze. Jego prawo.

Ale słusznym prawem każdego Polaka jest poznanie opinii prawnych zamówionych przez prezydenta, które sprawiły, że nie widzi on sprzeczności z konstytucją. Choćby z tego powodu, że te sprzeczności formułuje jasno były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Jerzy Stępień, wspierany autorytetami prof. Leszka Balcerowicza oraz byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza. Dlatego dla dobra naszej demokracji powinniśmy znać nie tylko ekspertyzy. Również nazwiska ludzi, którzy stoją za argumentami pierwszej osoby w państwie. Bo przecież sam obecny lokator Belwederu o podpisaniu ustawy o OFE nie decydował. Taką mam przynajmniej nadzieję, choć nie znaczy to, że wątpię w odwagę Komorowskiego.

I jeszcze jedno. Jest grono doradców pałacowych, którzy twierdzą, że prezydent z niczego tłumaczyć się nie musi (pozdrawiam prof. Tomasza Nałęcza). Zgoda. Nie musi. Ale ponieważ jest urzędnikiem w specjalny sposób wynajętym przez rodaków, to z szacunku dla nich wytłumaczyć się powinien.