- Ataki na mnie pochodzą głównie z jednego środowiska. Bynajmniej nie jest to środowisko PiS - powiedział prezydent w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy". - Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 r., zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić klub parlamentarny PiS i partię - zaatakował Duda, wskazując wyraźnie, że nawiązuje do Zbigniewa Ziobry i jego ludzi, którzy po odejściu z PiS utworzyli własne ugrupowanie.
Tymczasem sam Ziobro nieoczekiwanie wezwał do ugody. - Chciałbym powiedzieć i tutaj zadeklarować, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby czterdziestokilkulatkowie mogli ze sobą dobrze współpracować i działać na rzecz Polski - przekonywał na swojej konwencji, odnosząc się do wywiadu prezesa PiS, w którym ten napięcia na linii Duda - Ziobro nazwał "sporem pokoleniowym czterdziestolatków". Sam Kaczyński pojawił się w sobotę u boku Ziobry i próbował załagodzić konflikt. Przypomniał o piątkowym spotkaniu w Belwederze, podczas którego dyskutowali o propozycjach prezydenta w sprawie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. - Sądzę, że tu też jesteśmy na dobrej drodze, żeby to przełamać. Do tego, żeby ten incydent się zakończył. I zakończył się dobrze - mówił. Niebawem ma odbyć się kolejne spotkanie na szczycie. Jak zapowiedział prezydencki minister Krzysztof Szczerski (44 l.), prezydenckie projekty nie trafią do Sejmu, póki nie zapadną ostateczne uzgodnienia z PiS.
ZOBACZ: Donald Trump szykuje WOJNĘ? Pozuje z generałami i zapowiada "BURZĘ"
PRZECZYTAJ: Emerytura 500 Plus. Minister Rafalska komentuje: „nic nie jest przesądzone”