„Super Express”: – Według projektu kolejnej tarczy antykryzysowej łatwiej będzie można wypowiedzieć umowę pracownikowi lub obniżyć pensje osobom, które mają dodatkowe źródło utrzymania. Przecieki nowego projektu trafiły do mediów, choć rząd poprzez rzecznika łagodzi to mówiąc, że „ograniczenia nie znajdą odzwierciedlenia w projekcie”.
Cezary Kaźmierczak:- Bardzo trudno powiedzieć, czy taki zapis mógłby wejść w życie.
Dlaczego?
Jeżeli firmy stracą płynność finansową i zaczną upadać to i tak żadne gwarancje ustawowe niczemu nie zapobiegną. Wydaje mi się, że małe i średnie przedsiębiorstwa raczej będą obniżały wynagrodzenia, niż kogoś wyrzucały za to, że pracuje na dwóch etatach. Natomiast problemy będą w dużych firmach. Zwłaszcza, jeśli nadal będziemy doświadczać podejścia: ani kroku wstecz.
Tak, czy tak pracownicy są na straconej pozycji?
Jeśli związki będą naciskać na rozwiązania dotyczące gwarancji zatrudnienia to tak. Gwarancja działa, póki firma ma płynność finansową.
Wizja dorabiającego emeryta, który został zwolniony, bo pracodawca uznał, iż emerytura jest dla niego źródłem podstawowego dochodu wydaje się mocno niesprawiedliwa.
Owszem, zgadzam się. I ja bym każdemu chętnie pomógł. Jednak proszę postawić się w sytuacji właściciela firmy. To nie jest tak, że pracodawca jest na wygranej pozycji. Owszem, to on decyduje, czy i kiedy zwolnić pracownika. Jednak proszę mi wierzyć, że nikt nie zwala ludzi z ochotą. Nikt nie chce pozbawiać Polaków pracy tylko dlatego, żeby komuś zniszczyć życie. Wszyscy znaleźliśmy się w trudnym położeniu. Musimy jakoś odnaleźć się w tak patowej sytuacji.
Mówił pan, że wydaje się panu, że mniejsze firmy raczej będą ograniczać pensje niż zwalniać...
Tak, ale też to jest generalizowanie i wiele zależy od konkretnych przypadków. Podkreślę - nikt nie cieszy się, gdy ma do wyboru przeżyć, czy pozbyć się pracownika. To trudne dylematy, ale do tego zmuszają realia. Miejmy nadzieje, że nie na długo i za jakiś czas wszystko zmieni się na lepsze.
Rozmawiała Sandra Skibniewska