
Co Donald Tusk zarzuca Szymonowi Hołowni?
Premier Donald Tusk w wywiadzie dla "Faktów po Faktach" nie ukrywał swojego krytycznego stosunku do niektórych działań marszałka Sejmu. Za najpoważniejszy błąd uznał nocne spotkanie Szymona Hołowni z politykami Prawa i Sprawiedliwości. "Nocna wizyta marszałka Hołowni u pana Bielana i rozmowa z panem Kaczyńskim była poważnym błędem. Trudno, żebym cieszył się z sytuacji, w której dochodzi do takiej dwuznaczności" – ocenił szef rządu.
Krytyka dotyczyła również niefortunnej wypowiedzi marszałka o "zamachu stanu". Premier stwierdził, że choć nie chce nikomu dokuczać, to "jak ktoś wypowiada takie kontrowersyjne tezy, to musi się liczyć z pewnymi konsekwencjami". Te wydarzenia stały się dla szefa rządu punktem wyjścia do szerszego apelu o jedność w ramach koalicji rządzącej. Podkreślił, że intrygi i dwuznaczne zachowania nie służą Polsce, zwłaszcza w obliczu zewnętrznych zagrożeń.
"Płyniemy na jednym okręcie, który nazywa się Polska i jej bezpieczeństwo zależy od tego, jak będą zachowywać się koalicjanci" – zaapelował Donald Tusk, dodając, że od wszystkich partnerów, w tym od siebie, oczekuje bezwzględnej lojalności wobec kraju.
Premier został także zapytany o możliwości powierzenia stanowiska wicepremiera dla Szymona Hołowni. Jak odpowiedział, stara się szanować swoich koalicyjnych partnerów i ich oczekiwania.
- Zależy mi na tym, żeby ta koalicja nadal funkcjonowała, była solidarna. Jeśli Polska 2050 i marszałek Hołownia zdecydują się już po wymianie marszałka (…) na wejście do rządu - czy pana marszałka Szymona Hołowni czy zgłoszenie kandydatury na wicepremiera - to na końcu będą oceniać, czy ktoś taki nadaje się na wicepremiera czy nie, ale to w swoim czasie - dodał.
Tusk o Kaczyńskim i Konfederacji: co zarzuca prawicy?
W rozmowie w "Faktach po Faktach" Donald Tusk odniósł się również do konfrontacji z opozycją, deklarując twardą postawę. "Nie ustąpię ani na krok w politycznym starciu między światem Kaczyńskiego, Konfederacji Brauna i Nawrockiego a światem demokratów" – zapowiedział premier. Jego zdaniem liderzy prawicy skupiają się na wewnętrznej rywalizacji, zaniedbując kluczowe dla państwa kwestie.
Szef rządu zarzucił im instrumentalne traktowanie tematu migracji w celu zdobycia politycznych punktów, bez podejmowania realnych działań. Premier Donald Tusk stwierdził, że "Kaczyński, Mentzen, Bąkiewicz, Bosak i Braun toczą bój na prawicy o to, kto jest bardziej antyimigrancki", podczas gdy w rzeczywistości "nie zrobili niczego, żeby zabezpieczyć Polskę przed nielegalną migracją". Krytycznie odniósł się także do reakcji Prawa i Sprawiedliwości na wątpliwości dotyczące wyników wyborów, przypominając o "straszliwym krzyku", jaki podnieśli liderzy PiS-u na wieść o możliwości przeliczenia głosów w komisjach, gdzie mogło dojść do nieprawidłowości.
Tusk o przyszłości Trzaskowskiego i globalnych zagrożeniach
Premier w "Faktach po Faktach" odniósł się także do spekulacji na temat politycznej przyszłości prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Donald Tusk tonował nastroje, wskazując na perspektywę czasową i bieżące obowiązki. Mówiąc o Trzaskowskim, podkreślił, że ma do niego "wielki szacunek", ale jednocześnie zaznaczył, że nie zajmuje się planowaniem jego dalszej kariery. Premier podkreślił, że choć darzy prezydenta Warszawy wielkim szacunkiem, to nie planuje jego politycznej przyszłości, gdyż cztery lata w polityce to "cała epoka". Tusk przypomniał, że przed Rafałem Trzaskowskim jeszcze cztery lata urzędowania w stołecznym ratuszu, co w dynamicznym świecie polityki jest bardzo długim okresem.
Czy Radosław Sikorski będzie następcą Donalda Tuska?
"W tej chwili myślę o tym, co ja mam zrobić, a nie co będzie po mnie, (...). Ja chcę mieć możliwie blisko mnie człowieka mocno zaangażowanego, z dużymi kompetencjami, żeby miał naprawdę pole do działania. A jaka będzie jego przyszłość? Czy to będzie ktoś, kto mnie zastąpi? Wszystko jest możliwe" – stwierdził Donald Tusk.
Premier ujawnił, że decyzja o powierzeniu mu teki wicepremiera była jego osobistą i starannie zaplanowaną inicjatywą. Co ciekawe, propozycja ta, choć spotkała się z początkowym zaskoczeniem liderów partii koalicyjnych, nie została zakwestionowana.
Wypowiedzi na temat wewnętrznych sporów i długoterminowych planów personalnych premier umieścił w szerszym, znacznie poważniejszym kontekście. Nawiązał do zbliżających się manewrów rosyjsko-białoruskich, które stanowią realne zagrożenie dla bezpieczeństwa regionu.
Szef rządu zakończył rozmowę w alarmującym tonie, sugerując, że wewnętrzne spory w Polsce są szczególnie niebezpieczne w obliczu narastających napięć międzynarodowych. Jego ostatnie zdanie w wywiadzie zabrzmiało jak ostrzeżenie: "Konflikt globalny zaczyna się na naszych oczach".