Kamila Biedrzycka: Jak to w końcu jest z tą praworządnością – środki unijne będą od niej uzależnione czy nie?
Michał Wójcik: Mamy duży sukces. Ponad 700 mld zł to są ogromne pieniądze, dzięki którym będą realizowane różne zadania. Natomiast jeśli chodzi o praworządność, to jest to kwestia, która dla nas – jako Solidarnej Polski – była kluczowa, bo wiąże się z kwestią suwerenności państwa. Mamy wielkie zaufanie do pana premiera i mamy nadzieję, że stanie się tak jak mówi, że ani jeden eurocent nie zostanie nam odebrany. Natomiast to, co znalazło się w tych konkluzjach jest mocno niepokojące.
- To znaczy?
- Są w nich trzy punkty, z których jasno wynika, że ta furtka jest dalej otwarta na to, żeby prowadzić rozmowy na temat kwestii praworządności i powiązania ich z funduszami unijnymi. Zostało to tylko przeniesione na grunt Komisji Europejskiej, a następnie do Rady Unii Europejskiej. Myk polega na tym, że Rada Europejska głosuje jednomyślnie, a Rada UE kwalifikowaną większością głosów. Dlatego mam nadzieję, że będzie tak, jak mówi premier, bo nie mam prawa mówić, że premier mojego rządu kogokolwiek wprowadza w błąd…
- Czyli to jednak nie jest tak jak powiedział premier, że nie będzie żadnej zależności między praworządnością a wypłatą unijnych funduszy.
- To jest bardzo nieostro napisane i każdy mówi co innego. Z konferencji premierów Morawieckiego i Orbana wynikało, że tej praworządności nie ma w tle. No ale jednak jest wątpliwość.
- I pytanie co oznacza, że wkrótce Rada Europejska wróci do sprawy.
- No właśnie. Teraz piłeczka jest po stronie Radu UE, czyli rady ministrów, gdzie się głosuje większością kwalifikowaną. Czyli wystarczy 15 państw na 27.
- Premier chwali się wynegocjowaniem najwyższych w historii funduszy dla Polski. Gdzie one zostały zapisane?
- No na razie są w tych punktach.
- Nie ma.
- Część jest…
- Nie. Na żadnej z 68 stron konkluzji nie ma kwoty wynegocjowanej przez polski rząd. Poza tym trzeba pamiętać, że o ostatecznej alokacji środków zdecyduje europarlament i Komisja Europejska.
- No to, wiadomo, na razie jest jeden z kroków. Na razie był szczyt Rady Europejskiej, a teraz będą kolejne kroki czyli Parlament Europejski. Więc do końca nie możemy powiedzieć czy to w takim kształcie będzie czy nie… zobaczymy. Ale zgoda polityczna jest i to jest najważniejsza informacja (…) otrzymamy te środki.
- Obawia się pan utraty stanowiska w związku z zapowiedzianą przez Jarosława Kaczyńskiego rekonstrukcją rządu?
- Decyzje zawsze podejmuje pan premier.
- A nie prezes PiS? To on poinformował o rekonstrukcji i o tym, że premier zachowa stanowisko.
- Jest przecież przywódcą wielkiej formacji, która ma w Polsce władzę i trudno żeby się na ten temat nie wypowiadał. Przecież określa pewne kierunki… to jest rzecz tak naturalna, że nie podlega żadnej wątpliwości. A to czy stracę stanowisko czy nie, to już jest tylko decyzja pana premiera. Jeżeli uzna, że dobrze wykonuję swoje zadania, to być może go nie stracę…
- To oficjalnie. A nieoficjalnie oboje dobrze wiemy, że toczy się ostra dyskusja i jest duże prawdopodobieństwo, że środowisko Solidarnej Polski powiększy stan posiadania.
- Według mojej wiedzy negocjacje trwają.
- Będziecie zmieniać umowę koalicyjną?
- Negocjacje trwają i tyle. Pani jest na tyle doświadczona, że dobrze wie, że kuchni politycznej ja pani tutaj nie ujawnię.
- Jak poważny jest konflikt między Zbigniewem Ziobrą a Mateuszem Morawieckim?
- Nie ma takiego konfliktu. Pan Zbigniew Ziobro jest szefem jednej z formacji, która wchodzi w skład Zjednoczonej Prawicy i to jest oczywiste, że mamy kwestie, które są dla nas bardzo ważne, jak wspomniana praworządność. I wiadomo, że zaznaczamy tę swoją tożsamość, bo musimy. Wiadomo, że nie jest tak, że wszyscy siedzą przy ciepłej herbatce, jedzą czekoladki i czekają… to jest walka o to, żeby Polska rozwijała się jak najlepiej.
- Mamy się spodziewać zaostrzenia politycznego kursu? Minister Ziobro mówi o mediach, szkołach, uczelniach…
- Faktem jest, że Solidarna Polska się rozwija (…) współpraca między Zbigniewem Ziobrą a Jarosławem Kaczyńskim jest bardzo dobra, to wiem na pewno. Nie wiem jak pani odbiera zaostrzenie kursu…
- Na przykład czy jako dziennikarze będziemy mogli swobodnie wykonywać swój zawód.
- Nigdy nikt z nas nie miał takich zakusów, nie wolno nam tego robić.. Jesteście państwo odrębną, czwartą władzą. To by oznaczało, że nie mamy wolnego państwa.
- Jest pan w stanie przysiąc, że dziennikarze nie będą mieli kneblowanych ust?
- Nie mieli, nie mają i nie będą mieli. Jeśli już to za czasów Platformy i pamiętnej akcji w redakcji jednego z tygodników.
- Sprawa Sławomira Nowaka jest polityczną pokazówką – twierdzi on sam i opozycja.
- A kiedy opozycja przy stawianiu zarzutów mówiła, że to nie jest sprawa polityczna? Zawsze się tak mówi. Tylko w tym wszystkim jest jedno „ale”. Ściganie odbywało się nie tylko w Polsce…
- ...ale podobno było wszczęte z polskiej inicjatywy. To prawda?
- Nie mam takiej wiedzy i nie mogę pani mówić nawet tego co wiem na temat działań, które były prowadzone w tej sprawie. Trudno żebym jako wiceminister sprawiedliwości mówił kto wszczął sprawę, jak, za co, co zrobił. To są sprawy objęte tajemnicą śledztwa. Ale wiem na pewno, że taki zespół międzynarodowy śledczych powstał, ściganie było zarówno w Polsce jak i na Ukrainie i że skończyło się podstawieniem zarzutów i wnioskiem o areszt. Jest mowa o ponadmilionowej łapówce, o tworzeniu celowych spółek żeby przemielić w nich pieniądze, grozi za to wszystko kara do 12 lat więzienia… i co? To jest sprawa polityczna?