"Super Express": - Informacje o związkach Michała Tuska z właścicielem Amber Gold zaszkodzą premierowi?
Jarosław Gugała: - Myślę, że zaszkodzą. Media omawiają tę sprawę i nazwisko premiera pojawia się tu w takim otoczeniu, w jakim nie chciałby go widzieć. Jest łączone z człowiekiem, który jest nieuczciwy i naraził na straty wiele osób. Z człowiekiem skazanym kilkakrotnie za różnego rodzaju wykroczenia. Współpraca Michała Tuska z taką osobą nie przynosi zaszczytu i rzuca zły cień na jego ojca.
- Donald Tusk wychodził bez śladu z większych opresji, jak afera hazardowa. Syn nie jest zaś jego podwładnym.
- Tak, ale mimo to do premiera przykleją się tu sprawy bardzo nieprzyjemne. W najlepszym razie ludzie uznają, że nie dał sobie rady z dobrym wychowaniem własnego syna. Jest coś takiego, jak żona Cezara, a u polityków przenosi się to na całą rodzinę. Musi być czysta. Michał Tusk powinien wiedzieć, że będąc synem premiera, jest osobą publiczną, czy tego chce czy nie. I w pewnym towarzystwie pokazywać się nie powinien. Premier nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.
- Premier był nieostrożny, gdy mówił o rozprawianiu się z nepotyzmem w rządowych szeregach? Zapomniał, co robi jego syn?
- To nie jest przecież tak, że premier załatwiał swojemu synowi posadę, a Michał Tusk nie jest niekompetentną osobą, którą tatuś gdzieś wsadził na stołek.
- I nikt mu tego nie zarzuca. Chodzi o wspomnianą czystość członków rodziny. Premier wiedział, że jego syn pracuje z biznesmenem i firmą, wobec której są różne podejrzenia i nie reagował skutecznie...
- Z tego, co czytałem, odradzał synowi tą pracę. Nie możemy też popadać w przesadę. To już jest jeżdżenie po Tusku. Mogły być jakieś podejrzenia, ale to wciąż była jednak normalna firma, a nie jakaś grupa przestępcza. To taka sama przesada, jakbyśmy mieli pretensję do mediów o to, że nie reagowały, jak Amber Gold reklamowała się na ich łamach i antenach. Nie zmienia to jednak faktu, że jakąś cnotę Tusk
Jarosław Gugała
Dziennikarz, szef Informacji i Publicystyki w Polsacie