"Super Express": - Premier Polski lubi ostatnio publicznie podkreślać, jak to jest proszony o przewodzenie Komisji Europejskiej...
Dr Przemysław Żurawski vel Grajewski: - To nie jest poważne, a motywowane jest chęcią podtrzymania obrazu Platformy i jej przywódcy jako jedynej siły intelektualnie i, że się tak wyrażę, towarzysko zdolnej do zaistnienia w strukturach europejskich.
- Jakie są szanse Donalda Tuska na objęcie takiego stanowiska?
- Jeżeli odejdzie z funkcji premiera i szefa Platformy, to ryzykuje rozbicie partii i upadek rządu. Liczące się siły unijne - a mówiąc wprost: kanclerz Angela Merkel - nie życzyłyby sobie upadku rządu Tuska, czyli zmiany natury politycznego zachowania Polski. A zatem nie będą popierały tego typu kandydatury. Chyba że... Chyba że post factum. Tzn. jeśli to wszystko, co powiedziałem, się dokona - czyli rządy Platformy w Polsce się załamią i Donald Tusk przestanie być premierem - to wtedy, jako niepotrzebny w Polsce, mógłby zostać poparty na stanowisko w Brukseli. Tylko że nasuwa się pytanie: po co popierać polityka, który przegrał grę wewnętrzną we własnym kraju? Zatem faktycznie jest to pat: jeśli teraz go poprą, no to go wyjmą z polskiej sceny politycznej i ta scena się załamie, a gdyby został poparty przez największych unijnych graczy po zwycięstwie PiS, to już właściwie nie wiadomo po co... No, chyba że miałaby to być polityczna emerytura dla ratowania przyjaciół.
- Summa summarum, premier Tusk nie pójdzie w ślady premiera Buzka.
- Jeżeli chce oficjalnie przewodzić jakiejś unijnej instytucji, to jego szanse na spełnienie takich aspiracji rosną, im bardziej owe instytucje stają się dekoracyjne, a mniej rzeczywiste. A ten proces postępuje. Oto 20 maja odbywał się szczyt Unii. 27 przywódców zebrało się na 4 godziny, by omawiać kwestie związane z energetyką....
- Cztery godziny to krótko, niecałe 9 minut na każdego z szefów państw...
- Obrady trwały tak krótko, bo Angela Merkel spieszyła się na jubileusz SPD - partii konkurencyjnej wobec własnej. Wyraźnie było widać, jak harmonogram obrad zwierzchniego ciała Unii Europejskiej jest dostosowany do harmonogramu kurtuazyjnych spotkań kanclerz Niemiec. Odbieram to jako dowód na teatralizację struktur unijnych. To zwiększa szanse zbankrutowanych polityków z Europy Środkowej na otrzymanie w nich posady. Podsumowując: jeżeli Donald Tusk przegra na wewnętrznej scenie politycznej, a jednocześnie pogłębi się teatralizacja, dekoracyjność instytucji unijnych, co sprawi, że żaden poważny polityk nie będzie chciał się ubiegać o przewodzenie im, to miejsce w Brukseli na pewno się dla niego znajdzie.
- Siedząc na wysokim stołku w Brukseli - nawet gdyby jego kompetencje były iluzoryczne - musiałby być na pierwszym miejscu Europejczykiem, a nie Polakiem. Dziś, jako premier Polski, jest zobligowany do dbania o prymat polskiego interesu nad unijnym. Czy taka zmiana optyki nie postawiłaby go w złym świetle?
- Wiele z obecnych posunięć premiera i ministra spraw zagranicznych nie da się wytłumaczyć interesem Polski, natomiast jest proste do wytłumaczenia i staje się logiczne, gdybyśmy założyli, że ich celem jest zdobycie stanowisk w Unii. Czyli nie to, że premier będzie działał bardziej na rzecz Unii niż Polski jak otrzyma stanowisko w Brukseli, lecz już tak działa.
Przemysław Żurawski vel Grajewski
Politolog, Uł