Bo, jak interpretuje to obecny marszałek Sejmu (i jego prawnicy,) nie wolno łączyć mandatu posła ze stanowiskiem prokuratora krajowego, nawet w stanie spoczynku. Nie chcę tu Państwa zadręczać subtelnościami prawnymi. Jedno jest pewne. Skoro już ktoś pozytywnie zaopiniował ich start w wyborach (a jest taka opinia PKW), to jak wytłumaczyć to, co się dzieje dziś, czyli wygaszenie mandatu?
Obecnie sytuacja wygląda tak: obaj wygaszeni posłowie mogą odwołać się do Sądu Najwyższego. Mają na to od soboty trzy dni. I SN zdecyduje, czy marszałek postąpił zgodnie z prawem. I tu kolejny pasztecik. Sąd ma na decyzję 7 dni. Ale jeśli nie podejmie jej przed pierwszym posiedzeniem Sejmu 8 listopada... to o tym, czy Barski i Święczkowski będą mogli złożyć ślubowanie poselskie, zdecyduje wtedy marszałek senior. W tym wypadku Józef Zych. I jak wytłumaczyć ten kolejny genialny ustęp naszego prawa? Bo skoro marszałek senior takie uprawnienie ma, to każda jego decyzja będzie... zgodna z prawem. A co wtedy, gdy później SN będzie miał inne zdanie?
Kompletna paranoja w majestacie prawa! Choć widzę w Sejmie jeszcze większą. Bo sprawa Barskiego i Święczkowskiego skończy się tak czy tak w dającym się przewidzieć terminie. Mają do tego prawo wybrani i ich wyborcy. Czy równie szybko uda się wyjaśnić zgodność z prawdą oświadczeń lustracyjnych wybranych na posłów Romana Kotlińskiego (Ruch Palikota) i Jana Tomaszewskiego (PiS). 8 listopada złożą przysięgę poselską. I pewnie dopiero potem rozpocznie się badanie. Byli czy nie na usługach SB. Odpowiedź - raczej w niedającym się przewidzieć terminie. Bardzo dziwny kraj.