Schyłek średniowiecza
200 tysięcy. Tyle podpisów wyrzucili w tym tygodniu do śmietnika posłowie prawicy. Obywatelski projekt, przygotowany przez ruchy feministyczne i moje koleżanki z Lewicy, został odrzucony w pierwszym czytaniu. Projekt zakładał wprowadzenie w Polsce normalnego, europejskiego prawa regulującego przerywania ciąży.
Siedząc na sali sejmowej i słuchając obrad, miałem narastające poczucie absurdu. Zamiast dyskutować o realnym problemie społecznym, politycy prawicy wrzeszczeli o “festiwalu satanistek”, rozpaczali, że feministki w ogóle mają prawo wypowiadać się w Sejmie. Jedna z polityczek PiS była oburzona, że Lewica chce kobietom - jak to ujęła - “narzucać swobodę”. Niezawodny Janusz Kowalski wygrażał Sądem Ostatecznym. Nie zapomniał przy okazji podziękować Tadeuszowi Rydzykowi - nie jest do końca jasne, za jakie zasługi, ale Ojciec Dyrektor z pewnością doceni ten gest. Swój zastęp fanatyków religijnych wystawiła Konfederacja (ciekawe, jak popisy rzekomych „wolnościowców” spodobały się ich wyborcom?). Szczyty absurdu osiągnął zaś poseł Kaleta, przekonując z pełną powagą, że legalna aborcja to zagrożenie dla obronności kraju.
Ten osobliwy spektakl ma szczęśliwie niewiele wspólnego z Polską poza budynkiem Sejmu. Zdecydowana większość naszego społeczeństwa chce zmian. 66 proc. popiera stanowisko Lewicy, żeby dać kobietom prawo wyboru. Wśród młodych to aż 80 proc. W tym - znaczna cześć dotychczasowych wyborców PiSu. Ludzie doskonale wiedzą, że aborcje były, są i będą. Nieżyciowe prawo obowiązuje zresztą głównie na papierze. Dzięki oddolnym sieciom każdego dnia kobiety, które chcą przerwać ciążę, otrzymują wsparcie od organizacji feministycznych.
Po ostatniej debacie na temat aborcji mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Zła: istotna cześć polityków prawicy sprawia wrażenie, jakby żyli w średniowieczu. Dopóki są u władzy, prawo się nie zmieni. Nie przekonają ich ani argumenty ani liczby, ani projekty ustaw, ani gigantyczne demonstracje. Dobra jest taka, że ta władza się wkrótce skończy. Obelgi, wyzywanie od „sług Szatana”, pełne zakłamania publiczne modły, fantazjowanie o płodach z bronią w ręku - mało kto przed pięćdziesiątką chce kupować bilety na ten śmieszno-straszny teatrzyk.
Zmiana pokoleniowa przyniesie zmianę polityczną - i to szybko. Do wyborów został rok.