Konferecja rozpoczęła się minutą ciszy dla żołnierza, który zginął tragicznie godzony nożem na granicy. Następnie premier poinformował o konsekwencjach decyzji podjętych podczas poniedziałkowego posiedzenia rządu.
-Przyjęliśmy uchwałę, której konsekwencją praktyczną jest rozporządzenie MSWiA o utworzeniu strefy buforowej przy granicy z Białorusi - oznajmił Donald Tusk.
- Elementy tego rozporządzenia konsultowaliśmy z zainteresowanymi stronami. Chodzi o to, żeby utrudnić nielegalny przemyt migrantów przez granicę polsko-białoruską i żeby zbudować lepsze warunki dla służby - dodał szef rządu.
- Zapewniam, że nie będzie ona tak głęboka, jak niektórzy w komentarzach i swoich analizach to przedstawiali w ostatnich dniach - zadeklarował.
Premier zadeklarował, że strefa przygraniczna będzie sięgała od kilkudzisięciu do dwustu metrów na większości terenu. Jedynie w terenach zalesionych, gdzie nielegalny przemyt jest dużo bardziej zintesyfikowany - będzie sięgać do dwóch kilometrów.
Premier o zatrzymaniu żołnierzy na granicy
- Chciałbym, żebyście wszyscy sobie zdawali sprawę, z jak poważną sytuacją mają do czynienia służby na granicy - mówił premier podczas konferencji prasowej. Zauważył, że tylko w maju broń palna w celu ostrzegawczym na granicy polsko-białoruskiej została użyta ponad 700 razy, a w ciągu ostatniego pół roku ponad 1000 razy.
- To nie jest tak, że przełożeni chcą sparaliżować działania żołnierzy. Są te nieliczne sytuacje, kiedy powstają wątpliwości, czy nie przesadzono, czy nie przekroczono w sposób drastyczny przepisów prawa - mówił, nawiązując do zatrzymania trzech żołnierzy po oddaniu strzałów ostrzegawczych na granicy polsko-białoruskiej.
Tusk mówił również o zmianach, jakie mają zostać przeprowadzone w przepisach dotyczących możliwości użycia broni palnej przez żołnierzy. Premier przyznał też, że obecność policji na granicy wprowadziło nową jakość w ochronie granicy polsko-białoruskiej.