Powódź wróci

2009-06-30 4:30

Władysław Stasiak z Kancelarii Prezydenta mówił wczoraj w wywiadzie dla "Super Expressu", że nikt, nigdy, nigdzie i nikomu nie może zagwarantować, że klęska żywiołowa nie nadejdzie. Zgoda.

Jednak w tym samym wywiadzie kilka szpalt dalej mówił o zaniedbaniach władz samorządowych, ale przede wszystkim centralnych w budowaniu zapór, tam i zbiorników retencyjnych, które mogłyby zapobiec skutkom powodzi. Między tymi dwoma zdaniami jest przepaść. Wniosek jest bowiem taki, że jednak ktoś mógłby zagwarantować tysiącom Polaków spokój zamiast tragedii związanej z powodzią.

Także wczoraj premier Donald Tusk mówił powodzianom o "głupich decyzjach", których konsekwencją były lokalne podtopienia. Chodziło o detal, o stację z transformatorami, którą ktoś umieścił w miejscu, które natychmiast zostało zalane przez wodę ze wzburzonej rzeki. Zalana stacja nie mogła zasilać przepompowni...

Trzeba się zgodzić z premierem, że takie umiejscowienie transformatorów to czysta głupota. Czy jednak od prawie dwóch lat u steru rządów w naszym kraju nie jest PO? Czy wszystko, co można było zrobić, żeby zminimalizować skutki powodzi, zostało zrobione? To pytanie polityczne, więc bez odpowiedzi.

Teraz wypłacimy poszkodowanym zasiłki, które nie zrekompensują nawet części ich strat, a za kilka lat... Powiedzmy sobie szczerze, po doświadczeniach sprzed 12 lat mogliśmy uniknąć tej powodzi. Zabrakło wyobraźni, pracy i mądrych decyzji. Tylko czy rządzący wyciągną z tego wnioski.

Zobacz poradnik "Jak postępować po powodzi?": do kogo zwrócić się o  pomoc, jak oszacować straty, jakie zaciągnąć kredyty. Wszystkie informacje znajdziesz TU >>