Wypadek w Bukowinie Tatrzańskiej

i

Autor: Art Service

Potworna tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Nowe informacje mrożą krew w żyłach!

2021-09-19 7:00

Rok temu w Bukowinie Tatrzańskiej doszło do potwornej tragedii, w której zginęły trzy osoby. Matka i jej dwie córki. Kobiety straciły życie na oczach ocalałego ojca i męża Pawła Kośnika, który w chwili, gdy drewniany dach prowizorycznej wypożyczalni oderwał się od konstrukcji i uderzył w rodzinę Kośnika, przebywał w innym miejscu. Dzięki temu przeżył. W tamtym czasie wielu mieszkańców Podhala zaczęło zastanawiać się nad tym, czy w przyszłości da się uniknąć podobnych zdarzeń i czy faktycznie władze zrobiły wszystko, aby osoby odpowiedzialne za zgłaszanie i kontrolowanie podobnych budowli poniosły konsekwencje za ewentualne niedopełnienie formalności.

Tragiczna śmierć turystek z Warszawy była punktem wyjścia do dyskusji o samowolach budowlanych, które zdaniem mieszkańców Podhala są plagą. Po tragicznym zdarzeniu, do którego doszło na stoku w Bukowinie Tatrzańskiej, ustalono, że Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, którego zadaniem jest wydelegować inspektorów do weryfikowania, czy wszystkie obiekty na terenie Podhala są zgłaszane do odpowiednich instytucji, borykał się z deficytem pracowników terenowych. Mimo, że „buda grozy”(red. tak określano drewnianą konstrukcję, która na bukowińskim stoku zabiła rodzinę Pawła Kośnika) i podobne do niej konstrukcje po nowelizacji prawa budowlanego nie wymagają pozwolenia, ale muszą zostać zgłoszone do odpowiednich instytucji.

„Super Express” wielokrotnie próbował skontaktować się z PINB w Zakopanem. W tym celu wysłaliśmy pytania. Próbowaliśmy się dowiedzieć, czy PINB podnosił kwestię braków kadrowych i niedofinansowania, przekazując odpowiednie informacje Ministerstwu Rozwoju, Pracy i Technologii, któremu podlega. Do tej pory nie uzyskaliśmy konkretnych informacji w sprawie. Inaczej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o MRPiT. W rozmowie z „SE” przedstawiciele resortu rozwoju twierdzą, że w okresie, gdy szefem MRPiT był Jarosław Gowin, nikt z PINB w Zakopanem nie zwracał się z prośbą o „zwiększenie etatów i środków finansowych”. Jednocześnie z danych przekazanych przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB) wynika, że „z informacji uzyskanych przez GUNB od Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego (WINB) w latach 2015–2021 PINB w Zakopanem kilkukrotnie występował o wsparcie finansowe na różne cele do wojewody małopolskiego za pośrednictwem małopolskiego WINB. Pomoc finansowa była udzielana zarówno przez wojewodę Małopolskiego jak i małopolskiego WINB w miarę posiadanych możliwości”. Powstaje zatem pytanie: czy środki przekazywane na „wsparcie finansowe” zostały spożytkowane na walkę z samowolami budowalnymi? Część mieszkańców Podhala uważa, że nie.

Czy zatem możemy uznać, że podejrzani ws. śmierci rodziny, która została przygnieciona dachem z wypożyczalni sprzętu narciarskiego, rzeczywiście odpowiadają za tę tragedię? Przypomnijmy, że rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, sędzia Bogdan Kijak, powiedział nam, iż trzej mężczyźni: Łukasz M., Piotr W., oraz Tomasz Ż., którzy zostali oskarżeni w tej sprawie, nadal przebywają na wolności. W najbliższym czasie czeka ich kolejna rozprawa, która odbędzie się 29 września.

Jednak nie tylko sprawa z Bukowiny Tatrzańskiej bulwersuje mieszkańców Zakopanego i okolic. Duże kontrowersje wzbudza także postać Tomasz Ż.,(zbieżność skrótów z podejrzanym ws. tragedii w Bukowinie Tatrzańskiej jest przypadkowa, to dwaj inni mężczyźni), który na terenie Podhala od wielu lat prowadzi działalność biznesową. Nie brak głosów, że jeden z najbogatszych górali budzi skrajne emocje. O mieszkańcu Nowego Targu zrobiło się głośno, gdy w lutym 2020 r. pośrednio podjął się rozbiórki zakopiańskiego pensjonatu Panorama. Warto przy tej okazji dodać, że budynek jest zarejestrowany jako zabytek. Biznesmen miał ponoć wynająć firmę rozbiórkową, która w późnych godzinach zajęła się rozbiórką zabytku. W 2020 r. do sądu w Zakopanem trafił akt oskarżenia przeciw Tomaszowi Ż. Sprawa jest jednak w toku.

 „Super Express” rozmawiał z przedstawicielami Sądu Okręgowego w Nowym Sączu– W tej konkretnej sprawie nie ma jeszcze wyroku – wyjaśnił w rozmowie z nami sędzia Bogdan Kijak. – Dotychczas odbyły się dwie rozprawy: 13 maja i 24 sierpnia. Kolejna rozprawa odbędzie się 9 grudnia – kontynuował sędzia. Co może grozić Ż.? – Jeśli sąd uzna podejrzanego za winnego, to może mu grozić od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Wysokość ewentualnej kary reguluje w tym przypadku paragraf 108 Ustawy o ochronie zabytków – mówi Kijak i dodaje. – Wymiar kary zależy od wielu czynników. Wiek zabytku ma duże znaczenia dla wysokości kary, ale nie tylko. Trudno wyrokować – stwierdza. Czy Tomasz Ż. może zostać uniewinniony? – Owszem. Jeśli sąd uzna, że podejrzany jest niewinny, to może być tak, iż nie zostanie skazany. Jeśli jednak zostanie skazany, przysługuje mu apelacja – podsumowuje sędzia Kijak.