Dla córki uwielbiającej ruiny, bunkry i wszelakie schrony okazało się to nie lada gratką. Na miejscu kompetentna i sympatyczna przewodniczka ze swadą opowiadała o kwaterze Hitlera, pomstując przy tym na naszych rodaków, którzy wchodzą w miejsca, gdzie wchodzić nie wolno i niszczą zabezpieczenia.
Patrz też: Hubert Biskupski - inne felietony
Gdy tylko ucichły jej słowa, jeden ze zwiedzających - parający się kowalstwem artystycznym - postanowił wypróbować stal, jakiej 70 lat temu używali Niemcy. I bez większego skrępowania rozpoczął odłamywać kawałki prętów zbrojeniowych wystających z historycznych bunkrów.
Po kilkunastu minutach stał się właścicielem kilku pokaźnych prętów. Sympatyczna przewodniczka nawet nie zareagowała, uznając to najwyraźniej za rzecz całkowicie naturalną.
Mam nadzieję, że ten kowal artystyczny, którego poznałem w Gierłoży, nie będzie chciał podziwiać drzwi w katedrze gnieźnieńskiej czy kutej bramy w Świętej Lipce, bo aż strach pomyśleć, co stamtąd do domu zabierze.