Pytania o TVP i ministrów zatrzymanych w pałacu
W piątek, 12 września były prezydent Andrzej Duda spotkał się z członkami klubu "Gazety Polskiej" w Sulejowie. W ujawnionym przez dziennikarza Wirtualnej Polski Michała Wróblewskiego nagraniu widać, że dyskusja miała bardzo emocjonalny i niekoniecznie miły przebieg. Trudne pytania zadawał między innymi Adam Borowski, były działacz opozycji w czasach PRL i szef stołecznego klubu "GP".
- Dlaczego pan, kiedy ten rząd (obecny rząd koalicyjny - red.) zaczął łamać prawo, i kiedy my stanęliśmy pod telewizją, dlaczego pan nie przyjechał do nas i nie powiedział: "łobuzy, ja jestem prezydentem i mam bronić konstytucji, wy ją tu łamiecie - pytał Adam Borowski.
Na te słowa Borowskiego pozostali uczestnicy spotkania zareagowali wyraźnie słyszalnymi brawami. Borowski miał też pretensje, że były prezydent nie reagował, kiedy szef BBN Jacek Siewiera uznał za zgodne z prawem zatrzymanie ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim.
- Po pierwsze, a gdzie państwo byliście, jak oni ścigali Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika? Gdzie byliście wtedy, kiedy oni otoczyli Pałac Prezydencki i kontrolowali wyjeżdżające samochody? - odpowiedział niespodziewanie pytaniem na pytanie Andrzej Duda. A kiedy usłyszał z sali głosy, że klubowicze "GP" byli wtedy na miejscu, zareagował jeszcze ostrzej. - Nie byliście. Niech pan nie kłamie, nie byliście - odpowiedział stanowczo Duda.
Tomasz Sakiewicz tonuje nastroje
Kolejne z zastrzeżeń dotyczyły zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska i jego kolejnych ministrów w wyniku dokonywanych rekonstrukcji w lipcu tego roku. - Trzeba było, panie prezydencie, nie mianować łobuza Żurka, który wiadomo, że będzie łamał prawo. Trzeba było nie podpisać tej nominacji - mówił Adam Borowski.
Temperatura dyskusji była tak wysoka, że w końcu ostudzić ją musiał Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej", który stwierdził, że Andrzej Duda nie może myśleć, że jest traktowany na spotkaniu jak Donald Tusk.
- Bo tak nie traktujemy. Traktujemy jak przyjaciela, ale jednocześnie chcemy sobie parę rzeczy wyjaśnić - dodał prezes Telewizji Republika.