W środowy wieczór w Sejmie znów zrobiło się gorąco. Tym razem za sprawą noweli ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, która ma na celu między innymi stworzenie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Przed głosowaniem posłowie żywo dyskutowali na temat nowego podatku, który wedle opozycji ma dotknąć kieszeni wszystkich Polaków.
Przyjmujemy ustawę, dzięki której dokładamy 10 groszy do paliwa. 10 groszy będziecie doić Polaków na każdej stacji benzynowej, będziemy wszyscy płacić drożej za paliwo i za wszystkie inne produkty
– grzmiał Sławomir Neumann, szef klubu PO.
- Wprowadzenie opłaty emisyjnej, którą zakłada projekt noweli o biopaliwach, nie spowoduje wzrostu cen paliw na rynku; zdecydowały się na to państwowe spółki paliwowe, kosztem niewielkiego zmniejszenia swojej rentowności - zapewniał z kolei minister energii, Krzysztof Tchórzewski. - Będzie sześć zł za paliwo, sześć złotych za litr – odrzucała tłumaczenia jakoby koncerny miały wziąć opłatę na siebie opozycja. - Mam pełne przekonanie, że do tej ceny na pewno nie dojdziemy, mimo opłaty paliwowej. Jeszcze Polacy będą dziękować PiS, że jest czyściej – ripostował szef resortu energii. - To nieprawda, że paliwo podrożeje w całej Polsce. Paliwo podrożeje tylko na stacjach benzynowych – kpił poseł PO Cezary Tomczyk.
Wreszcie doszło do głosowania. Za było 231 posłów, przeciw – 199, a wstrzymało się dwóch. Opozycja nie kryła niezadowolenia.
Obecnie ceny paliw na stacjach przekraczają magiczną barierę 5 zł za litr. Koszt opłaty emisyjnej to 80 zł od każdego 1000 litrów. To zaś po uwzględnieniu stawki podatku VAT (23 proc.), ma przełożyć się z kolei na kwotę 10 gr na litr. Rząd dzięki daninie ma zebrać w 2019 roku aż 1,7 mld zł. Wpływy mają m.in. pozwolić rozwój elektromobilności, a nowe prawo na tworzenie w miastach stref czystego transporu. Zapewne wkrótce w naszych portfelach przekonamy się, czy faktycznie zgodnie z obietnicami rządu ceny paliwa nie wzrosną...