W sobotę po wypadku posłowie Borys Budka i Marek Sowa na miejscu wypadku rządowej limuzyny w Oświęcimiu oświadczyli, że zapewnią kierowcy fiata, który uczestniczył w wypadku premier Beaty Szydło, "najlepszą ochronę prawną w tym zderzeniu państwa z obywatelem". Twierdzili, że kierowca nie przyznał się do winy i wskazywali rzekome błędy proceduralne takie jak: "został on pozostawiony wczoraj samemu sobie", "został przesłuchany bez adwokata" oraz "otrzymał protokół bez załącznika z zeznaniami". Tymczasem rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń podał w sobotę, że młody kierowca przyznał się do spowodowania wypadku.
Szef klubu PiS w rozmowie z PAP powiedział "rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie podał, że według dotychczasowych ustaleń kolumna rządowa z panią premier Beatą Szydło w chwili wypadku poruszała się zgodnie z obowiązującymi przepisami". Przypomniał słowa rzecznika, że kierowca przyznał się do winy i oznajmił: - W świetle tych faktów wystąpienie posłów Borysa Budki i Marka Sowy na niedzielnej konferencji prasowej, którzy poinformowali, że kierowca seicento nie przyznał się do sprawstwa wypadku, jest świadomym kłamstwem i wprowadzaniem opinii publicznej w błąd. Takie zachowanie jest sprzeczne z zasadami etyki poselskiej. Wykorzystywanie przez wymienionych posłów PO i Nowoczesnej wypadku, w którym poszkodowani zostali premier polskiego rządu i funkcjonariusze BOR, do próby obarczenia odpowiedzialnością tych funkcjonariuszy, jest manipulacją, niegodną osób, wykonujących mandat posła. W związku z tym jego partia zgłosiła wniosek do Sejmowej Komisji Etyki Poselskiej o wyciągniecie konsekwencji względem tych posłów.
Obaj posłowie ustosunkowali się już do tej informacji. Jak mówił Budka: - To wniosek kuriozalny. W przeciwieństwie do ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka i jego świty my nie ferujemy wyroków (...) Naszą rolą jako parlamentarzystów jest pomoc osobie w takiej sytuacji. Cieszę się, że udało nam się załatwić obrońcę, który będzie pracował z tym młodym człowiekiem. Widać, że nasze działanie pokrzyżowało plany PiS skoro poczuli się tak dotknięci (...) Ze spokojem przedstawię swoje argumenty komisji etyki.
Sowa określił swoje zaangażowanie w tę sprawę jako interwencję poselską. Jak mówił: - My nie chcieliśmy nikogo obarczyć winą, ale protestowaliśmy przeciwko osądzeniu chłopaka w ciągu kilku godzin od momentu wypadku. Mówiliśmy wyraźnie o tym, jaka powinna być kolejność zdarzeń. Najpierw powinny zostać wyjaśnione okoliczności przyczyn kolizji, a potem dopiero powinny być stawiane zarzuty. Sowa podkreślił, że jest posłem z Oświęcimia i czuł się w obowiązku zająć się tą sprawą, zwłaszcza że o pomoc zwróciła się do niego rodzina kierowcy seicento.
Zobacz także: PIERWSZY film z Szydło w szpitalu. Premier odwiedziła rannego BOR-owca [WIDEO]