Posłowie PiS

i

Autor: twitter/ pisorgpl

Posłowie PiS wyszli przed kamery i zaczęli mówić. Telewizja musiała przerwać transmisje

2022-02-10 16:12

Posłowie PiS Rafał Bochenek, Daniel Milewski i Jan Kanthak z Solidarnej Polski zaczęli przemawiać na konferencji transmitowanej na żywo przez telewizje. Jednak ich słowa wywołały wiele skrajnych emocji. Jedna ze stacji postanowiła natychmiast przerwać pokazywanie konferencji, inne od razu zaczęły prostować ich słowa.

Posłowie rzucili się na Unię. Telewizja musiała przerwać transmisję

Daniel Milewski, Rafał Bochenek oraz Jan Kanthak zwołali w Sejmie konferencję prasową. Temat były rosnące ceny energii elektrycznej. Politycy próbowali przekonać, że fakt ten spowodowany jest przez politykę Unii Europejskiej. Co więcej, zwrócili się w apelu do Donalda Tuska, by jako szef Europejskiej Partii Ludowej, która ma większość w Parlamencie Europejskim, wpłynął na energetyczną politykę unijną. To nie było jednak wszystko. Rafał Bochenek z PiS postanowił nie przebierać w słowach i przekonywał, że UE odpowiada za większość kosztów wytworzenia energii elektrycznej w Polsce. 

- Od dłuższego czasu rząd PiS i politycy Zjednoczonej Prawicy zwracają uwagę w mediach, że ceny rachunków w dużej mierze wynikają z polityki klimatycznej Unii Europejskiej i cen za certyfikaty emisyjne za jedną tonę emisji. Na przestrzeni ostatnich lat ceny certyfikatów drastycznie wzrosły. Jeszcze kilka lat temu cena jednego certyfikatu za tonę emisji wynosiła kilka euro, dzisiaj te ceny poszybowały do 100 euro za tonę emisji. To bezpośrednio przekłada się na koszty energii elektrycznej - powiedział poseł. Po tych słowach telewizja TVN24 postanowiła przerwać transmisję.

- Panowie mówią o tym, co wywiesili na plakatach, gdzie pokazano, że 60 proc. kosztów energii elektrycznej to koszty narzucone przez Unię Europejską, o czym specjaliści mówią, że to nieprawda, że to 23 proc. - wyjaśnił Robert Kantereit, prowadzący program na żywo w TVN24.

Twierdzeniom posłów zaprzecza też sama Komisja Europejska oraz niezależni eksperci.

Billboardy zalały Polskę. Eksperci wyjaśniają, jak wygląda rzeczywistość

"Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii" - takie hasło zilustrowane grafiką, wykorzystującą logo Unii Europejskiej, pojawiło się nagle na ulicach Polski na ogromnych billboardach. Miało ono przekonać Polaków, że to nie rząd jest winien wzrostowi cen energii, a opłaty UE. Niezależni eksperci wyliczają, że rzeczywistość jest inna. 

Eksperci z Forum Energii wyliczyli, że uśredniony koszt CO2 to zaledwie ok. 23 proc. łącznej ceny energii elektrycznej, którą płacą odbiorcy w taryfie G-11. Większa część kosztów związana jest m.in. z marżą wytwórców, z rosnącymi kosztami zakupu surowców energetycznych (głównie gazu) i uprawnień do emisji CO2 oraz ze zwiększonym zapotrzebowaniem na energię. Podkreślają, że kluczowe dla Polski jest inwestowanie w zeroemisyjne źródła, które nie generują kosztów CO2.

Billboardy są elementem kampanii edukacyjnej zorganizowanej przez Stowarzyszenie Polskie Elektrownie, skupiające 12 spółek produkujących energię, w tym te największe, czyli Tauron, PGiNG, Enea czy PGE.

Super Raport 04.02 (Goście: Jacek Ozdoba - wiceminister klimatu, SP oraz dr hab. Anna Siewierska-Chmaj - politolog, UR) Sedno Sprawy: Michał Woś
Sonda
Czy Unia powinna dać nam kasę z Funduszu Odbudowy?