Posługiwanie się średniowieczną japońską bronią, jaką jest nunczako, wymaga w Polsce spełnienia odpowiednich wymagań oraz uzyskania dokumentów. Być może dlatego, że twardym drzewcem można dotkliwie zranić. Jednak Magdalena Błeńska, wiceszefowa Porozumienia – partii Jarosława Gowina (57 l.) uważa obowiązujące przepisy za przestarzałe. Parlamentarzystka chce ułatwienia dostępu nie tylko do nunczako, ale także… kusz.
– Pozwolenia to nadgorliwość, chodzi tu o racjonalizację i ułatwienie życia grupom rekonstrukcyjnym – mówi o swoim pomyśle Błeńska. Czy nie uważa, że powszechność broni ninja i kusz przyczyni się do wzrostu przestępczości? – Krzywdę można sobie zrobić też nożem lub siekierą, a nie słyszy się o tym, żeby ktoś na kogoś polował z kuszą. Kiedyś te narzędzia służyły do zabijania, ale te czasy dawno minęły – uważa parlamentarzystka. Argumentuje, że nawet po zmianie przepisów ani kusze, ani nunczako wcale nie staną się powszechne. Powodem mają być wysokie ceny broni.
Co to jest nunczako?
W myśl ustawy o broni i amunicji to „pałki wykonane z drewna lub innego ciężkiego i twardego materiału połączone ze sobą łańcuchem, sznurkiem lub innym elastycznym materiałem”. Posiadanie takiego sprzętu bez zezwolenia kończy się przepadkiem broni, aresztem, a nawet grzywną w wysokości 5 tys. zł!