W sobotę pod Sejmem przeciw całkowitemu zakazowi aborcji protestowało około 5 tysięcy osób. To była niezwykle dobra okazja dla polityków opozycji, by się pokazać. Joanna Mucha z PO z pewnością jednak nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Gdy weszła na scenę, wśród tłumu rozległy się gwizdy i okrzyki "Gdzie byliście przez osiem lat!?". Mimo to Mucha starała się dokończyć przemowę. - Nie możemy pozwolić, żeby w wielkich politycznych kotłach zgotowali nam piekło kobiet - grzmiała. Wpadkę zaliczyła również Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej. - Nie może być tak, że jakiś fanatyczny margines będzie dyktować kobietom, co robić. Gdy do tego dochodzi, to rząd i parlament stają się dyktaturą, a państwo - więzieniem - przemawiała, a po chwili zaczęła skandować: "Dość dyktatury kobiet!". Tłum natychmiast to podchwycił, a posłanka zreflektowała się dopiero, gdy ktoś łaskawie jej podpowiedział, że chodzi o dyktaturę. mężczyzn. Przejęzyczenie sprawiło, że Scheuring-Wielgus stała się obiektem żartów. Z sytuacji wytłumaczyła się na Twitterze. "Dość dyktatury kobiet - podtrzymuję. Dość dyktatury premier Beaty Szydło, poseł Pawłowicz, Joanny Banasiuk" [z kampanii "Stop Aborcji] - napisała.
Zobacz: Czarny protest nie tylko w Polsce. Kobiety z całego świata solidarne z Polkami!