Z informacji, jakie otrzymała Hanna Gill-Piątek wynikało, że 1 października minister Michał Kurtyka (48 l.) zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą, by myśliwym, którzy obecnie nie mają wstępu na tereny objęte stanem wyjątkowym, umożliwić tam odstrzał. - Jeśli premier się zgodzi, to w strefie stanu wyjątkowego pojawią się cywile z flintami, którzy będą biegać po lesie, w którym po zmroku dziecko od dzika odróżnić jest trudno. [WIĘCEJ:>>>Marsz solidarności z uchodźcami. "Stop torturom na granicy!" [ZDJĘCIA]. Przecież w pasie przygranicznym ciągle są uchodźcy, strażnicy, żołnierze – polowania to dla nich wszystkich wielkie zagrożenie. Pan minister prosi się o tragedię zasłaniając się walką z afrykańskim pomorem świń - alarmowała posłanka Hanna Gill–Piątek.
W niedzielę do sprawy odniosło się Ministerstwo Klimatu i Środowiska. - Wbrew fałszywym doniesieniom medialnym nie brano pod uwagę jakiejkolwiek realizacji działań przy użyciu broni przez członków PZŁ na terenach objętych stanem wyjątkowym - wyczytamy w komunikacie opublikowanym przez resort środowiska. - Jakiekolwiek spekulacje w tym zakresie prowadzą jedynie do wprowadzania w błąd opinii publicznej i są całkowicie nieuprawnione - dodano.
Ministerstwo podkreśla, że stan wyjątkowy jest sytuacją "wyższej konieczności" i obecność oraz realizacja działań przez myśliwych na tych terenach mogłaby nieść za sobą zagrożenie. - W związku z powyższym jakiekolwiek zmiany w tym zakresie nie są ani nie będą prowadzone - podkreśliło ministerstwo.
Sytuacja na polskiej granicy jest poważna. Do tej pory z wyziębienia umarło 6 uchodźców z Bliskiego Wschodu. Są dowody na to, że Straż Graniczna wywozi na granicę m.in. kobiety i dzieci, którym udało się dostać się w głąb terytorium RP. >>>Push-back: co to znaczy? Na czym polega?