„Super Express”: – Posłowie z sejmowych zespołów: ds. uzależnień i zespołu ds. rodziny zwracają uwagę na zagrożenie dla zdrowia, jakie niesie za sobą pornografia. Czy należy jej zakazać?
Robert Winnicki: – W mojej opinii powinno się zacząć od tego, by w mediach publicznych ograniczyć szerzenie negatywnych zjawisk. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, zanim zaczną zmieniać prawo, powinni zadbać o moralność właśnie tam. Tak, by na przykład w serialach zaprzestać promowania dewiacji. Dla polityków PiS mam rade, by najpierw posprzątali swoje podwórko, a dopiero potem zajęli się zmianami w prawie.
– Przy okazji dyskusji o pornografii, czy konieczności jej ograniczenia, zawsze pada pytanie czym jest pornografia. Czy to jest na przykład zdjęcie rozebranej dziewczyny, czy już po prostu seks na ekranie?
– Ale problem leży gdzie indziej. My już dziś mamy wszechobecne epatowanie seksem, nagością, nawet jeśli nie nazwiemy tego pornografią. Nawet reklama wafelka ma podtekst seksualny. I to jest większy znacznie problem niż filmy pornograficzne. Szczególnie, że bądźmy szczerzy – w dobie internetu zakazanie tego będzie bardzo ciężkie. Więc gdzie indziej trzeba skierować front. Bardziej skupić się należy na debacie kulturowej, społecznej, tak by przestać w przestrzeni publicznej epatować seksem. I nie dotyczy to wcale pornografii.
– W takim razie czego?
– Powszechnego epatowania seksem. W reklamach, serialach, mediach publicznych. Należy powrócić do tak skrajnie zdezawuowanych i niemodnych dziś pojęć jak wstyd, czy skromność. One muszą wrócić do przestrzeni publicznej. Do tego bym namawiał posłów PiS. Bo jeśli oni kontrolują media publiczne, to powinni zauważyć, że akurat pod kątem skromności w nich nie ma żadnego namysłu. Poza tym nie wiem, na czym zakaz pornografii miałby polegać. Czy na zamykaniu stron internetowych, czy czymś innym. Nie wiemy też, kto by miał tego pilnować.