To w środę prezydium Sejmu podjęło decyzję o obniżeniu posłowi Lenzowi uposażenia poselskiego o połowę na okres jednego miesiąca. Zgodnie z uzasadnieniem do tej decyzji, 14 kwietnia Lenz w Sejmie podczas rozpatrywania punktu dotyczącego wyboru sędziego TK, zgłosił się do przedstawienia wniosku formalnego, ale takiego wniosku nie złożył, prowadził natomiast dyskusję z salą. O karze zdecydowały głosy marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego oraz wicemarszałków: Joachima Brudzińskiego i Ryszarda Terleckiego (obaj PiS). Sprzeciw wyraziły wicemarszałek Barbara Dolniak (Nowoczesna) i Małgorzata Kidawy-Błońskiej (PO) zaś wicemarszałek Stanisław Tyszka (Kukiz'15) wstrzymał się od głosu.
Jak powiedział poseł Lenz dziennikarzom: - Wprowadzanie takich kar dla parlamentarzystów jest zastraszaniem i represją. Ma to spowodować, że ci, którzy mają słabszą osobowość, będą bali się zabierać głos i nie będą chcieli wchodzić na mównicę w obawie, że za chwilę zostaną bez środków do życia. Pan Marek Kuchciński nie zachowuje się w ten sposób jak marszałek polskiego parlamentu, ale po prostu jak bramkarz w dyskotece. Dodał jednak, że: - Kary finansowe nie wpłyną na to, że będziemy jasno i rzeczowe oceniać rządy PiS.
W spotkaniu z dziennikarzami uczestniczył też inny poseł PO, który został ukarany za przekroczenie minuty głosu na mównicy upomnieniem finansowym (2 500 zł). Jak powiedział: - To jest absolutny skandal, to są metody, które nie miały miejsca w parlamencie od wielu kadencji, to są metody zapożyczone z parlamentu Węgier. Zapowiedział również, że razem z Lenzem nie wykluczają zgłoszenia sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jak stwierdził na koniec: - Marszałek Sejmu łamie regulamin Sejmu, prawa posła do zgłaszania wniosku formalnego, zapytania (...) to nakładanie kagańca na posłów opozycji, zastraszanie posłów opozycji.
Zobacz także: Urzędnicy dzień wolny po Bożym Ciele odpracują w dniu marszu KOD