Poseł Jerzy Borowaczak zgłosił się na oddział urologii, ale przedtem przeszedł test na obecność koronawirusa - był on negatywny. Dopiero po zabiegu zaczął odczuwać dreszcze i miał wysoką gorączkę, około 39 stopni. Następnego dnia lekarz skierował go na kolejny test, który okazał się pozytywny. W rozmowie z Wirtualną Polską polityk przyznał, że bardzo ciężko przechodził zakażenie wirusem. - To świństwo covidowe jest gorsze od najgorszej grypy, leżałem kilka dni w łóżku z wysoką gorączką. Szczerze mówiąc, to... miałem zwidy. Przychodził lekarz z pielęgniarkami do mnie do domu, a ja nie kojarzyłem, kim są i kiedy się pojawił - przyznał.
Poseł przyznał, że spędził kilkanaście dni w łóżku i brał dużo leków. - Wątroba dostała swoje, robiłem badania i mam podwyższone wszystkie wskaźniki. Według lekarzy za 2-3 tygodnie mój stan ma wrócić do normy. Ciężko z tą chorobą w ogóle walczyć, człowiek jest bezsilny, przytłumiony - zdradził polityk.
22 kwietnia ministerstwo zdrowia poinformowało o nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. Szczegółowy raport można sprawdzić w tym miejscu: Koronawirus w Polsce, 21 kwietnia. Prawie 14 tys. zakażeń i 740 zgonów. Potężny wzrost w regionach [RAPORT, 21.04.2021]