Afera taśmowa, skandal z kilometrówkami, a teraz opłacanie zagranicznego dyplomaty i korzystanie z jego usług przy swoich przemówieniach... Afer z udziałem marszałka Sejmu mają już najwyraźniej dość też jego partyjni koledzy. - Jeśli chodzi o marszałka Sikorskiego, to muszę przyznać, że tych wątpliwości, niejasności jest wiele. I ta kwota, czyli ćwierć miliona złotych, robi wrażenie i osoba brytyjskiego dyplomaty, który pomagał mu przy przemówieniach... Jest tu sporo niejasności i oczekuję, że Sikorski wytłumaczy się z tego wszystkiego już niebawem - powiedziała nam Julia Pitera (62 l.) z PO.
Jednak marszałek tłumaczyć się z tego na razie nie zamierza i robi dobrą minę do złej gry. "Dziękuję za zainteresowanie moimi przemówieniami" - rzucił tylko na Twitterze Sikorski. Sprawę więc bagatelizuje, a jest ona przecież skandaliczna! Będąc szefem MSZ, Sikorski dał zarobić swojemu angielskiemu kumplowi 260 tys. zł. - W latach 2010-2014 skonsultowanych zostało 14 wystąpień ministra Sikorskiego. Średni koszt konsultacji przemówienia wyniósł 19 tys. zł - odpowiedziało MSZ tygodnikowi "Wprost".
Opozycja chce szybkiej dymisji Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu. Krok dalej idzie Joachim Brudziński z PiS, który żąda postawienia go przed Trybunałem Stanu. - Nie wiadomo, czy z Sikorskiego dureń, czy zdrajca... Pamiętamy przecież to słynne jego przemówienie w Niemczech, które ustawiło Polskę w roli petenta i poddanego względem Angeli Merkel. A pomagał mu w tym przemówieniu właśnie ten brytyjski dyplomata! Sikorski kupił za publiczne pieniądze jego przychylność. Sikorski powinien szybko odejść z funkcji marszałka i już nigdy nie pełnić żadnych ważnych funkcji w państwie - mówi nam oburzony Brudziński.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail