Poseł PiS miał stłuczkę. Łukasz Zbonikowski trafiony w Warszawie

2013-12-11 15:59

Jakieś fatum musi krążyć ostatnio nad posłami PiS. Kilkanaście dni temu agent Tomek czyli poseł Tomasz Kaczmarek miał stłuczkę jadąc Porsche Cayenne na rondzie Zesłańców Syberyjskich w Warszawie, a we wtorek po południu drobną kolizję drogową miał Łukasz Zbonikowski.

Czyżby też jak agent Tomek myślał o stanie państwa? Godzina 14.30. Wtorkowe popołudnie. Poseł Zbonikowski w swoim fordzie dojeżdża do świateł w Dolince Służewieckiej. Jedzie z Włocławka na służbowe spotkanie. Nagle w tył samochodu posła lekko uderza Saab na pruszkowskich numerach rejestracyjnych. Efekt? - Drobna kolizja. Sprawę wyjaśnia wydział drogowy Komendy Stołecznej Policji – mówi nam Andrzej Browarek z KSP.

Urugwaj - pierwsze państwo z legalną marihuaną

Czy poseł cofał czy gwałtownie hamował? To ma wyjaśnić policja. Jak twierdzi poseł, nie było w tym żadnej jego winy. - Kierowca samochodu, który wjechał mi w tył auta twierdził, że to moja wina. Pokazał mi stare zarysowania i chciał żebym mu je zrekompensował. Nie zgodziłem się. To ja wezwałem policję, żeby wyjaśniła sprawę – mówi nam Zbonikowski.

Poseł poddał się badaniu alkomatem. Wynik 0,00. - Czy zasłaniał się Pan immunitetem? - Nie. Ale policjanci spisując moje wyjaśnienia, pytali o to co robię. Powiedziałem, że jestem posłem. Legitymacji poselskiej nie okazywałem - mówi nam Zbonikowski. Z rzekomym pokrzywdzonym nie udało nam się skontaktować.