„Super Epress”: – Trwa strajk nauczycieli. Na razie pomimo obaw nie doszło do Armagedonu, egzaminy odbyły się. To porażka, czy sukces organizatorów strajku?
Bogdan Rzońca: – Pisałem już na Twitterze, że ufam, więcej, że jestem przekonany, że nauczyciele są odpowiedzialni. Kochają i szanują swoją pracę, a przede wszystkim swoich uczniów. Ta wcale nie mała grupa pedagogów, która zgodziła się przeprowadzić egzamin, zasługuje na słowa uznania i podwyżkę płac. Udowodnili, że chcą pracować. A przede wszystkim, że mają na sercu dobro uczniów. Ci, którzy nazywają ich łamistrajkami są bardzo nieodpowiedzialnymi osobami.
– Sam pan, mówił niedawno, że jako były nauczyciel uważa postulaty płacowe nauczycieli za zasadne. I właśnie one były podłożem do rozpoczęcia protestu. Dlaczego więc ludzie, którzy podjęli decyzję o strajku są pana zdaniem nieodpowiedzialni?
- Bo przeprowadzając akcję w czasie egzaminów udowadniają, że z przyczyn politycznych chcieliby złamania karier młodym ludziom. Zastanawiam się, czy oni w ogóle powinni być nauczycielami…
– Ostro…
– Nie w sytuacji, gdy ludzie ci chcą stanąć na przeszkodzie w rozwoju młodych. W głowie mi się to nie mieści. Jak mówiłem już wcześniej – rozumiem postulaty związkowców. Rozumiem ostre akcje protestacyjne – demonstracje, nawet okupację ministerstwa. Ale nie strajk w czasie egzaminów, decydujących o przyszłości uczniów! O ich dalszym życiu! To jak odejście od łóżek ciężko chorych pacjentów. Nie powinno mieć miejsca.
– Związkowcy jednak przekonują, że strajk jest ich prawem…
– Tak, ale strajk w czasie egzaminów nie jest protestem wszystkich związkowców. Oświatowa Solidarność dogadała się z rządem. Mam nadzieję, że rodzice, uczniowie i dobrzy nauczyciele dojdą do porozumienia z rządem i podwyżki, które obiecano zostaną zrealizowane. Ważne, aby dobrzy nauczyciele pozostali w dobrych szkołach, w dobrej kondycji finansowej. I im podwyżki się należą.
– Dobrze rozumiemy, że sugeruje pan, że nauczyciele, którzy strajkują nie powinni dostać podwyżek, czy może nawet powinni stracić pracę?
– Aż tak daleko bym nie szedł. Ci spośród nauczycieli, którzy strajkują nie powinni stracić pracy. Ci ludzie są po prostu zagubieni, dali się zwieść propagandzie. Uważam, że powinni być bardziej odpowiedzialni tak jak ci, którzy pomagają przeprowadzać egzaminy. Nie mówmy, że trzeba ich wyrzucić. Namawiajmy, aby włączyli się w organizację egzaminów, przyznali, że popełnili błąd. Podwyżki powinny być dla wszystkich nauczycieli. I uważam, że zostaną wprowadzone.
– Po tym, gdy okazało się, że egzaminy jednak się odbywają, przedstawiciele rządu i pana partyjni koledzy twierdzili, że państwo zdało egzamin, bo ten egzamin przeprowadziło…
– Bez wątpienia państwo zdało egzamin, skoro udało się w miarę bezboleśnie przeprowadzić te egzaminy, kariery młodych ludzi nie zostały złamane.
– A może na wysokości zadania stanęło nie państwo, nie rząd, ale samorządy, które – trzeba to przyznać – stawały na głowie, by te egzaminy zorganizować?
– Proszę państwa, faktycznie samorządowcom należą się brawa za to co zrobiły. W dużej mierze dzięki nim młodzież nie miała stresu i mogła przystąpić do egzaminów. Pochwalam postawę braci samorządowej w tej kwestii. Cechowała ją odpowiedzialność i myślenie prospołeczne oraz propaństwowe.
– Pojawiła się obawa, że radość ta jest przedwczesna. Po pierwsze istnieją wątpliwości co do podstawy prawnej samych egzaminów. Poza tym – zawsze ktoś nie zda, może dochodzić swych praw tłumacząc, że gorzej mu poszło z uwagi na zamieszanie wokół strajków. Nie obawia się pan, że egzaminy zostaną za jakiś czas unieważnione?
– Tej obawy nie mam, natomiast stres egzaminacyjny niewątpliwie miał wpływ na dzieci. Od oceny tego, czy wpłynął na wyniki, są sądy. To na pewno nie jest komfortowa sytuacja dla tych nauczycieli, którzy wprowadzili uczniów w ten stres. Warto byłoby nie tyle unieważniać egzaminy, co ponowić możliwość zdania egzaminu młodzieży, której gorzej poszło wskutek wywołanego przez strajkujących stresu.
– Znów winni związkowcy. Od dłuższego czasu PiS ostro krytykuje Związek Nauczycielstwa Polskiego i jego lidera, Sławomira Broniarza…
– Proszę zauważyć, że pan Broniarz od dawna nie jest nauczycielem. To ZNP postawiło sprawę na ostrzu noża, odrzucało wszystkie próby kompromisu. Na co dzień ci ludzie działają, aby propagować tęczową propagandę pana Rabieja i jemu podobnych. Oświatowa Solidarność działa na rzecz związku zawodowego i szkolnictwa. Celem ZNP jest bieżąca, skrajnie lewicowo – liberalna polityka.