Ta wizyta miała w sobie coś niezwykłego. Choćby dlatego, że tuż przed pojawieniem się Roberta Biedronia w Muzeum Stutthof na niebie pojawiła się tęcza.
- To musiał być jakiś znak – mówi Biedroń, który podczas kilkugodzinnego pobytu w muzeum musiał zmierzyć się z tragiczną historią masowej zagłady Żydów dokonanej przez nazistów. Poseł odwiedził krematoria, budynek komendantury, czy wnętrza komory gazowej.
Zobacz: Donald Tusk nie podpisze sprawozdania Seremeta. Dymisji jednak nie będzie
Jego wzrok uwieczniony na zdjęciach mówi sam za siebie. To musiała być smutna dla niego lekcja naszej tragicznej historii.
- Pojechałem do Sztutowa, bo o tym do czego prowadzić może nienawiść człowieka do człowieka nigdy nie można zapomnieć. Szczególnie, że mamy ostatnimi czasy, także w Polsce, wiele przykładów na to, że nadal są ludzie, którzy z nienawiści są w stanie użyć przemocy. Widzieliśmy co się działo na ulicach Warszawy 11 listopada w Dzień Niepodległości. Na taką przemoc nie ma przyzwolenia – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Robert Biedroń.