Prof. Marian Zembala

i

Autor: Katarzyna Zaremba/SUPER EXPRESS Prof. Marian Zembala

Porażające słowa przyjaciela prof. Mariana Zembali. "Nie wierzę w samobójstwo"

2022-03-22 5:01

- Żałuję, że już z Marianem się nie zobaczymy, nie porozmawiamy. Będzie mi go bardzo brakować. Nie wiem co się mogło stać, ale nie wierzę w samobójstwo profesora. Marian był człowiekiem głęboko wierzącym – wyznaje w rozmowie z „Super Expressem” prof. Andrzej Bochenek (73 l.), przyjaciel prof. Mariana Zembali (+ 72 l.), którego ciało znaleziono w przydomowym basenie.

Po raz ostatni rozmawiali ze sobą w czwartkowy wieczór, czyli dwa dni przed tragicznymi wydarzeniami. - Marian cały dzień był w czwartek zajęty, miał posiedzenie komitetu transplantologii. Zadzwonił do mnie dopiero po godz. 17, rozmawialiśmy na temat szkolenia studentów. Jestem teraz m.in. prorektorem ds. klinicznych w Wyższej Szkole Technicznej Wydziału Medycznego w Katowicach i zależy mi na tym, aby były w końcu małe grupy studentów szkolone w najlepszych ośrodkach, jak np. na kardiologii dziecięcej w Śląskim Centrum Chorób Serca. I z Marianem odbywałem w tej sprawie dyskusję w czwartek, czyli na dwa dni przed jego śmiercią. Mówił mi wtedy, że nie wie, czy to załatwi. Był taki trochę zrezygnowany, wykończony. Mówiłem mu, żeby starał się odpuścić, poświęcił się bardziej rodzinie, a nie tylko ta praca i praca – opowiada nam prof. Andrzej Bochenek, koordynator ds. kardiochirurgii Polsko – Amerykańskich Klinik Serca w Bielsku-Białej.

Sprawdź: Śmierć prof. Mariana Zembali. Wzruszające słowa syna: Proszę Boga o wybaczenie...

W naszej galerii możesz zobaczyć, kim był prof. Zembala.

Mimo, że w 2018 roku Zembala przeszedł udar i od tego czasu poruszał się na wózku, do końca był dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca. - On nie odpuszczał, nigdy. Miał swoją misję, którą była pomoc chorym. Swoje życie zawodowe traktował jak misję – wspomina prof. Andrzej Bochenek, który, jako młody lekarz razem z młodym Zembalą, asystował prof. Zbigniewowi Relidze podczas pierwszego przeszczepu serca w Polsce. - Znaliśmy się z Marianem od 1984 roku i to nasze życie się przeplatało w różny sposób. Poznaliśmy się po raz pierwszy, jak zaprosił nas do współpracy prof. Zbigniew Religa. Ja przyjechałem z Wlk. Brytanii, a Marian z Holandii. I tak zaczęliśmy pracę, pełni pasji, w bardzo trudnych czasach PRL. Marian był od początku bardzo oddany chorym. Był prawdziwym tytanem pracy, całkowicie się jej poświęcał. Całą wiedzę zapisywał w zeszytach, notatnikach. Lubił dzielić się też wiedzą. Zaczepiał pielęgniarki, tłumaczył im, o co chodzi. Był takim prymusem. Znaliśmy się bardzo dobrze. Trzy miesiące byliśmy razem w Stanach Zjednoczonych, razem wyjeżdżaliśmy do Wlk. Brytanii i do innych krajów – opowiada nam ze wzruszeniem prof. Bochenek.

I zaznacza, że nie wierzy w samobójstwo profesora. - Profesor był głęboko wierzącym człowiekiem. Uważam, że nie zrobiłby tego ani rodzinie i nie zrobiłby tego ze względu na swoją wiarę – dodaje Andrzej Bochenek. Prof. Marian Zembala zostawił list pożegnalny. - Może był to jakiś nieszczęśliwy wypadek… Będzie mi go bardzo brakować – kwituje prof. Andrzej Bochenek. 

SPRAWDŹ: Prof. Marian Zembala. RODZINA była dla niego najważniejsza: żona Hanna i dzieci. Kim są bliscy zmarłego profesora?

Sonda
Czy znałeś/łaś wcześniej prof. Zembalę?
Prof. Marian Zembala. Takim go zapamiętamy