Krótka historia o pomaganiu ofiarom wojny na Ukrainie
Nie pierwszy raz jest, gdy firma pomagała potrzebującym. - Trzy lata temu gdy po raz pierwszy udałem się na Ukrainę od razu poczułem, że jest tu mnóstwo szczerych, pracowitych i uczciwych ludzi. W dwa lata otworzyliśmy 11 salonów firmowych firmy Meblik, producenta mebli dla dzieci i młodzieży, w którego zarządzie mam przyjemność działać. Słowo działać jest tu szczególnie ważne, bowiem w zarządzie takich firm się nie zasiada. Dobroczynność jest wpisana w DNA firmy, współpraca z PAH przy budowie studni w Sudanie, czy meblowanie wraz z fundacją Piękne Anioły pokoi polskim dzieciakom po przejściach - mówi nam pan Dawid.
- Wraz z moim serdecznym przyjacielem Aleksiejem ze Lwowa, na Ukrainie zatrudnialiśmy już ponad 30 osób, działając w 7 miastach od Charkowa, przez Kijów aż po Lwów. Biznes padł 24.02. Trzeba było jednak działać aby ratować pracowników i ich rodziny. Daliśmy gwarancję lokum i pomoc w ewakuacji naszym 30 pracownikom. Od tego czasu wraz z grupą nowych przyjaciół z Chojnic udało się do naszego małego miasteczka ( Chojnice - 38tys mieszkańców) ściągnąć już ponad 260 osób i wszyscy na zaplanowane miejsca noclegowe głównie w domach serdecznych ludzi - kontynuuje nasz rozmówca. Warto wspomnieć, że kompleksowa pomoc ofiarom wojny trwa nadal.
"Popłakałem się razem z jego mamą i po raz pierwszy w życiu poczułem tak daleko idącą bezradność"
- Jedną z rodzin szczególnie chciałem wydostać, to żona i trójka dzieci mojego wspólnika, który musiał zostać z uwagi na wiek poborowy. Pojechałem zatem, wiedząc, że bez tego się nie ruszą. Uwierzcie mi, że to nie jest ani łatwe ani przyjemne gdy rodzina ma się rozdzielić z opcją ostatniego widzenia. Tego się nie da zapomnieć. Historię o tym iż nie udało się wywieźć najstarszego syna bo papiery o wadzie wzroku były niewystarczalne, musiał wysiąść z auta i wrócić na stronę ukraińską, zapamiętam do końca życia. Popłakałem się razem z jego mamą i po raz pierwszy w życiu poczułem tak daleko idącą bezradność, czułem, że zawiodłem. Na szczęście dzięki naszej zbiórce darów i tytanicznej pracy zespołu, przy sortowaniu, załatwianiu formalności udało się legalnie dostarczyć pełnego tira pomocy. Nasza działalność od razu przykuła uwagę SBU i otrzymaliśmy od nich akredytację dla naszego magazynu jako oficjalny punkt pomocy humanitarnej i rezerw materiałowych. Dzięki temu nasi pracownicy Olek, Jura, Dima, Kolja, Igor, Bogdan i Oleh mogą zajmować się tym co potrafią najlepiej czyli logistyką. Bo przecież nie wszyscy muszą walczyć fizycznie, potrzeba też zaopatrzenia i wsparcia zarówno wojska jak i cywilów - powiedział członek zarządu firmy Meblik w rozmowie z "Super Expressem".
Poniżej galeria zdjęć z miejsc ewakuacji