Wolimy kłócących się, wyzywających, drwiących z siebie polityków zamiast rzeczowej rozmowy o programach i sposobach ich realizacji. Mam nadzieję, że profesorska ocena działań obecnego rządu, którą skrócić można by do hasła "na przeczekanie do wyborów prezydenckich", jest zbyt surowa. Bo gdyby było inaczej, oznaczałoby to stratę kilku lat, a na taką stratę kraj ciągle goniący zamożniejszą Europę nie może sobie pozwolić.
Prawdą jest jednak, że Platforma zrozumiała, że wizerunek partii jest czynnikiem zdolnym przynieść sukces lub porażkę całego ugrupowania. Nie ma niczego złego w dbałości o dobry, korzystny wizerunek. Problem tkwi w rozłożeniu sił i akcentów. Jeżeli partie zamiast realizować programy, zajmują się oceną, czy opłaca się je realizować z punktu widzenia wzrostu albo spadku słupków popularności, to rzeczywiście nie ma szansy na uczciwą debatę w polityce. Jest tylko miejsce na dyktaturę pijarowców. To wizja polityki pustej, krótkoterminowej i jakoś oszukańczej. Właściwy poziom debaty dekonspiruje takie działania. Dlatego warto o ten poziom dbać.