A co 13 grudnia robił Donald Tusk? Upił się z kolegami. Potem przez wiele miesięcy sprzedawał bułki. Co na to salon? Zarechotał? Próbował usprawiedliwiać? Nie, w ogóle przemilczał.
W cieniu "walki na życiorysy" pojawiła się kwestia nieobchodzenia 13 grudnia. Wzywał do tego Bronisław Komorowski, bo to rocznica klęski (to nie obchodźmy też powstania listopadowego, warszawskiego, 1 i 17 września, marca 1968!). Najlepsze jest jednak to, że prezydent owo wezwanie wyartykułował w areszcie na warszawskiej Białołęce, gdzie 13 grudnia był internowany. Co tam robił teraz? Obchodził rocznicę stanu wojennego. Czyli prezydent może, tylko inni nie. Szczególnie ci z PiS-u nie mogą iść w marszu. Czy dlatego, że marsz idzie przez centrum Warszawy, a Białołęka to obrzeża? Chyba że jest inne wytłumaczenie? Marsz to tania odwaga - wyjaśnił Komorowski. A my spytajmy - zwiedzanie aresztu już nie?
Komorowski mówił też o zbrodni stanu wojennego. Ale bez nazwisk, tak jakby winny był system, a nie konkretne osoby. Czy dlatego, że Jaruzelskiego zapraszał wcześniej do Pałacu Namiestnikowskiego? Bo musiałby przyznać, że zaprosił zbrodniarza? Szefa junty wojskowej, która wypowiedziała wojnę narodowi? Przywódcę zorganizowanego związku przestępczego o charakterze zbrojnym?
31 lat temu Jaruzelski mówił do swojego zwierzchnika - marszałka Wiktora Kulikowa, naczelnego dowódcy wojsk Układu Warszawskiego: "Gdyby to (strajki - red.) miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady". Tajne spotkanie odbyło się w nocy z 8 na 9 grudnia 1981 r., a więc cztery dni przed wprowadzeniem stanu wojennego. Wiemy o tym z dzienników adiutanta Kulikowa - gen. Wiktora Anoszkina, które trafiły właśnie do zbiorów IPN. Mimo iż Kulikow nie chciał "pomóc", Jaruzelski nalegał: "Na przykład Katowice liczą około 4 mln mieszkańców. To taka Finlandia, a wojska - jeśli nie liczyć dywizji obrony przeciwlotniczej - nie ma. Dlatego bez pomocy nie damy rady".
To jest właśnie to "mniejsze zło", którym od lat karmi nas "człowiek honoru", "architekt okrągłego stołu", a w rzeczywistości sowiecki generał Jaruzelski. Przed sowiecką interwencją ratował nas skomleniem o sowiecką interwencję. Ciekawe, jak długo jeszcze większość Polaków będzie uważała stan wojenny za zbawienie?