„Super Express”: – W niedzielę w całej Polce odbyły się obchody upamiętniające apogeum zbrodni dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu...
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: – Niestety, wszystko to były inicjatywy oddolne – samorządowców, społeczników, rodzin pomordowanych. Ale nie władz państwowych.
- A czy na Ukrainie odbyły się oficjalne uroczystości państwowe?
- Tak jak w Polsce - nie odbyły się.
- Czyli jednak regres? Kuczma, Juszczenko, Kwaśniewski i Kaczyński brali udział we wspólnych uroczystościach.
– Kuczma i Kwaśniewski w 2003 r. byli w Porycku, gdzie mordowała UPA. Kwaśniewski nazwał działania tej formacji ludobójstwem, ale Kuczma rozmył sprawę – nie powiedział przepraszam. I tak zostało. Działania Juszczenki i Kaczyńskiego obrosły nieporozumieniem. Juszczenko nigdy nie był na grobach ofiar pomordowanych przez UPA. Przecież dla niego mordercy Polaków, to bohaterowie. 28 lutego 2009 r. spotkał się z Lechem Kaczyńskim w Hucie Pieniackiej, gdzie okrutnej rzezi dokonali Ukraińcy w niemieckich mundurach, na usługach nazistowskiego państwa niemieckiego. Nie zestawiajmy dowolnie historycznych faktów.
– Dlatego nawet nie można powiedzieć, że Juszczenko oszukał Kaczyńskiego
nadając tytuł Bohatera Ukrainy śmiertelnym wrogom Polaków...
– Nie można. Pozostał konsekwentny do końca.
- Czym się różni na tym tle nowa głowa ukraińskiego państwa?
– Choćby tym, że Banderę i Szuchewycza nie uważa za bohaterów. To za jego kadencji sąd odebrał im te tytuły. Obecnie trwają próby wprowadzenia do szkolnych podręczników prawdziwych informacji na temat działań UPA. Od kwietnia w różnych miastach na Ukrainie jest prezentowana wystawa przygotowana przez środowiska kresowe z Wrocławia, zawierająca fotografie ofiar ludobójstwa. Wcześniej zaistnienie takiej wystawy nie było możliwe.
– Ukraińskie media podejmują temat?
– Większość mediów milczy, część próbuje relatywizować – chcą wydarzenia sprzed 67 lat sprowadzić do wojny chłopskiej. Czyli, że jedni mordowali i drudzy mordowali. Na to się nie można zgodzić. Bo to nie była bratobójcza wojna, tylko świadoma akcja z jednej strony – ze strony ukraińskiego nacjonalizmu. Z naszego punktu widzenia dobre jest, że obecny prezydent go potępia. Ale Ukraińcy bardzo są w tej sprawie podzieleni. W tym samym czasie nacjonaliści ze Lwowa starają się, aby stadion budowany na EURO 2012 nazwać imieniem Stepana Bandery. Jak tam będą mogli grać Polacy?!
– Czy w Polsce udało się wypracować porozumienia między rodzinami pomordowanych a mniejszością ukraińską?
– Zacytuję fragment jednego z
listów, który dostałem odnośnie festiwalu kultury ukraińskiej: „Gdy 11
lipca Kresowiacy osiedleni na Warmii i Mazurach będą się modlić w
kościołach i wspominać swoich
dziadów i ojców pomordowanych przez okrutnych
bandytów z UPA, to w tym samym czasie w Bartoszycach zabrzmi na całego
radosna muzyka ukraińska. I z czego oni będą się tak cieszyć? Z naszego
bólu i upokorzenia? Czyżby w kalendarzu na ukraińskie potańcówki nie było naprawdę innej daty niż 11 lipca? (...) Proszę też uwagę zwrócić na tę płonącą gitarę na plakacie, która nam kojarzy się z płonącymi wioskami i kościołami”.
- Wróćmy do władz Rzeczpospolitej...
– Tu mogą paść tylko gorzkie słowa. Prawda była przemilczana nie tylko w
czasach PRL, ale i przez ostatnie 20 lat. Państwo polskie uciekło od zajęcia jasnego stanowiska w tej sprawie. Jest zainteresowane jednym: współpracą gospodarczą. W podręczniku do historii na poziomie liceum
są
trzy zdania na ten temat. Oczywiście wiedza o tragicznym losie Polaków
zgładzonych przez ukraińskich nacjonalistów jest coraz większa wśród
społeczeństwa. Bo ludzie się tym interesują. Nie tylko potomkowie
mieszkańców Kresów, lecz wszyscy, dla których bliska jest historia naszego
narodu. Ale państwo tego pragnienia nie wspiera. Np. ja mam bardzo dużo
spotkań w liceach – ale to jest inicjatywa dyrektorów szkół, a nie
Ministerstwa Edukacji. W trakcie kampanii wyborczej stowarzyszenia kresowe
wysłały listy do kandydatów na prezydenta RP z pytaniem, jaka jest ich
opinia w sprawie upowszechniania pamięci o tragicznym losie naszych
rodaków. Waldemar Pawlak odpowiedział, że trzeba tę pamięć przywrócić.
Pozostałych dziewięciu w ogóle nie odpowiedziało.
Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski
Duchowny katolicki obrządku ormiańskiego i łacińskiego, działacz społeczny, opozycjonista w okresie PRL