"Super Express": Spodziewa się pan przyjęcia bądź odrzucenia tego wniosku przez sąd?
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: - Trudno prorokować zachowanie sądu, gdyż są to jednak dwa zupełnie nieprzystające do siebie systemy prawne. Nasz, kontynentalny ma się nijak do anglosaskiego. Po drugie, kary orzekane w sprawach dotyczących ochrony dóbr osobistych tam są zupełnie inne niż w sądach polskich. Też ciekaw jestem werdyktu sądu w tej sprawie, choć przypuszczam, że sąd raczej odrzuci ten wyrok i nie uzna go w Polsce.
- W przypadku wyroków amerykańskich polskie sądy mają decydować, czy orzeczenie jest zasadne i mieszczące się w ramach prawa polskiego.
- I o to chodzi. Kwestia proporcjonalności kary może przesądzić o odrzuceniu pozwu Cimoszewiczów. W naszych warunkach ta dolegliwość w wysokości 5 mln dolarów jest ewidentnie niewspółmierna do wyrządzonej szkody. Sąd polski nie orzekłby odszkodowania w tej wysokości.
- Zatwierdzanie bądź odrzucanie wyroków sądów to świeża sprawa...
- Te komplikacje między systemami prawnymi najbardziej widoczne są w sprawach karnych. Jak ta Jakuba G., który został skazany w Wielkiej Brytanii na podwójne dożywocie za gwałt. U nas za to przestępstwo są inne kary. Z kolei według systemu brytyjskiego mógłby jednak wyjść na wolność po 8 latach, w Polsce zaś po 25.
- Powiedzmy, że sąd jednak nie odrzuci wyroku. Co wtedy?
- Po pierwsze, sąd na pewno sprawdzi, czy zachowano procedury. Wiem, że "Wprost" i red. Król powoływali się na problemy z doręczeniem pozwu. To dość skomplikowana sytuacja w myśl polskiego prawa. Korespondencję musi odbierać osoba upoważniona za odbieranie korespondencji. Jeżeli sąd uzna amerykański wyrok, to przypuszczam, że powinna być tu jakaś forma dwuinstancyjności. Przyznam, że nie sprawdzałem tego dokładnie, ale jest postanowienie sądu. Zatem jest podstawa do zażalenia. Zdziwiłaby mnie jednoinstancyjność w tej kwestii.
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski
Prawnik, były minister sprawiedliwości