"Żarty żartami, ale serio, to mijają kolejne tygodnie, w których miliony ludzi nie wiedzą kiedy będą mogli wrócić do pracy, a co za tym idzie coraz częściej nie wiedzą, za co jutro kupią jedzenie alb zapłacą za mieszkanie. (...) Co zaś państwo polskie ma im do zaoferowania, tym, którzy z dnia na dzień stracili środki do życia, drobnym przedsiębiorcom, restauratorom, właścicielom siłowni, pracownikom tychże, kelnerom, aktorom, fryzjerom...?
Państwo polskie ma im do zaoferowania kolejne konferencje prasowe i wybory korespondencyjne. To znaczy po prostu, że Polska w potrzebie zostawia swoich obywateli samym sobie. Nie mają chleba? Niech jedzą karty wyborcze" - pisze Twardoch we wstępie do swojego posta. A potem sukcesywnie "obija" polskich polityków z każdej opcji.
Małgorzata Kidawa-Błońska zostaje więc kandydatką, "która nie potrafi samodzielnie przeczytać przemówienia z kartki, najpierw zapowiada bojkot wyborów, potem zmienia zdanie, plecie o swoich przodkach i wydaje się gorszą kopią jowialnego Komorowskiego".
Jarosław Kaczyński? "Zdaje się całkowicie nie dopuszczać do siebie skali gospodarczego trzęsienia ziemi, wychodząc w sejmie na mównicę plecie jakieś bzdury o Trybunale Konstytucyjnym z 2015 roku, które nie interesują już zupełnie nikogo poza nim, całą swoją wolę angażuje w partyjne rozgrywki, przeciąganie posłów, grożenie, przekupowanie. Jakby rzeczywistość go nie dotyczyła. Po śmierci matki i brata całkowicie samotny, zatopiony w pragnieniu zemsty, schorowany, pogardzający wszystkimi, z którymi musi pracować, bo też prawie wszyscy kiedyś go zdradzili".
Obrywa się także premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, w którego piersi "bije banksterskie serce" oraz dwóm niewymienionym z nazwiska kandydatom opozycji na prezydenta, których Twardoch nazywa "pajacami, znanymi z tego, że są znani".
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj