- Jak ocenia Marcin Przydacz, rosnące niezadowolenie Donalda Trumpa z braku postępów w negocjacjach z Rosją to pozytywny sygnał dla Polski
- Trump zapowiada możliwe sankcje, które będą skuteczne tylko przy wspólnym działaniu USA i Europy.
- Prezydent USA wyraził frustrację z powodu kontynuowania przez Europę zakupu rosyjskiej ropy.
Przydacz z zadowoleniem o niezadowoleniu Trumpa
Podczas briefingu prasowego, Marcin Przydacz podkreślił, że najważniejszym dla Polski wątkiem w wystąpieniu Donalda Trumpa była "ewidentna frustracja i rosnące niezadowolenie z braku postępu w negocjacjach ze stroną rosyjską, pewnego rodzaju rozczarowanie postawą Władimira Putina". Prezydencki minister ocenił to jako pozytywny sygnał.
Przydacz zwrócił uwagę na zapowiedź kolejnych możliwych sankcji ze strony USA. Podkreślił jednak, że ich skuteczność zależy od spójnej realizacji zarówno przez Stany Zjednoczone, jak i państwa europejskie.
- Jeśli chcemy tę wojnę zatrzymać, nie można finansować Władimira Putina i to jest chyba najważniejszy przekaz z perspektywy prezydenta Donalda Trumpa – mówił Przydacz.
Trump podczas zgromadzenie ONZ zapowiedział, że nałoży na Rosję surowe cła, jeśli Europa zrobi to samo
W swoim przemówieniu Trump zasygnalizował gotowość Stanów Zjednoczonych do nałożenia "bardzo surowych ceł", które mogłyby "bardzo szybko powstrzymać rozlew krwi", jeśli Rosja nie będzie skłonna do zawarcia porozumienia pokojowego. Podkreślił jednak, że skuteczność tych działań wymaga jednomyślności i przyłączenia się państw europejskich.
Prezydent USA nie krył swojego oburzenia, gdy dowiedział się, że państwa europejskie wciąż kupują rosyjską ropę naftową. Jak stwierdził, był "wściekły", a Europejczycy – "zawstydzeni". Ta kwestia pokazuje, jak trudne jest zbudowanie jednolitego frontu w sprawie sankcji i jak różne są interesy poszczególnych państw.
