Nadmieńmy, że pisarz Karpowicz chętnie publicznie babrze się w życiu seksualnym Dunin, więc jest coś koło remisu. Z jednej strony wcale niezłe exposé pani premier, z którego zapamiętamy sporo obietnic, ale też deklarację: „Tusku, ty już nie rządzisz, rządzę ja” oraz próbę zażegnania nienawiści w polskim życiu politycznym. Ta próba zasługuje na szacunek, podobnie jak na szacunek zasługuje symboliczne podanie sobie rąk przez Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Wielu przeciwników Ewy Kopacz czekało na jej kompromitację, na wpadki, na jej strach na mównicy, ale nic takiego się nie wydarzyło, co – chce mieć nadzieje – jest dobrym prognostykiem dla naszego kraju, którym rządzi.
Z drugiej strony mamy „feminisyficzny” brud, wulgarność, fizjologię reprezentowaną przez Kingę Dunin, która obwieściła światu, ze pisarz, który jest jej rzekomo winien pieniądze, to jest homoseksualista, a jego chłopak ma sporo do powiedzenia przy nadawaniu Nagrody Literackiej Nike. Po Ewie Kopacz chcę się spodziewać wszystkiego najlepszego i to z czysto egoistycznych pobudek, bo chcę dobrze dla siebie, dla swojej rodziny, dla kraju, a jak to wyjdzie, to będziemy opisywać.
Czytaj: Sławomir Jastrzębowski: Hartman, ty mi tu nie o zboczeńcach, tylko gdzie są dwie bańki!
Po Kindze Dunin i po całym tym pseudonowoczesnym, lewackim, zaburzonym towarzystwie mogę się spodziewać tylko jednego: brudu, chamstwa, odzierania z intymności i plucia na siebie bez cienia żenady. Jakoś się wstydzę, że opisuję te dwie sprawy obok siebie, ale takie pokrętne scenariusze pisze nam życie. Inna sprawa, że spodziewałem się, że to towarzystwo Dunin to po prostu totalne dno. Ewie Kopacz życzę sukcesów w kierowaniu krajem, Dunin, żeby spłonęła na stosie z własnego wstydu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail