Wszystko wskazuje na to, że sytuacja cudzoziemców przebywających na terenie Polski i problemy związane z kryzysem migracyjnym nie są tak poważne, jak w listopadzie i grudniu 2021 roku. To dzięki funkcjonariuszom straży granicznej, którzy na co dzień robią wszystko, aby pomagać cudzoziemcom. Zwłaszcza w ośrodkach do tego przeznaczonych. W rozmowie z "SE" naczelnik Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców w Białymstoku, Andrzej Eliaszuk, opowiada o niesamowitej akcji, które bohaterami byli opiekunowie na co dzień zajmujący się migrantami przebywającymi w ośrodku w Białymstoku. - W naszym ośrodku w Białymstoku doszło do niecodziennej sytuacji - mówi nam Eliaszuk. - Kobieta przebywająca w naszej placówce odłożyła dziecko (dziewczynkę) po karmieniu na łóżko. Kilkumiesięczny niemowlak w pewnym momencie zaczął sinieć. Matka wezwała funkcjonariuszy, aby jej pomogli. Ci z kolei zawiadomili pielęgniarkę. Dzięki sprawnej interwencji pracowników ośrodka maluch odzyskał czynności życiowe. Dodatkowo przyjechała karetka, w której zespół ratownictwa medycznego sprawdził, czy rzeczywiście wszystko jest w porządku. Zespół stwierdził, że dzięki sprawnej interwencji dziecko przeżyło. W innym przypadku historia mogłaby się zakończyć zgoła inaczej - mówi nam naczelnik Strzeżony Ośrodek dla Cudzoziemców w Białymstoku.
Eliaszuk dodaje, że dzięki temu, że sytuacja migrantów zaczyna się stabilizować opiekunowie mają więcej czasu i środków, aby pomagać tym, którzy przebywają w strzeżonych ośrodkach. - Obecnie sytuacja migrantów jest unormowana. Nie mamy obłożenia 100 proc. Mamy wolne pokoje. Dzięki unormowanej sytuacji sekcja edukacyjna ma możliwość realizowania aktywności, które w innych warunkach trudno byłoby zrealizować. Mam tu na myśli dodatkowe zajęcia np. pokaz magii itd. Obecnie nasze magazyny są pełne. Nie potrzebujemy niczego. Cudzoziemcy mają ubrania i wszelkie rzeczy, które są im potrzebne - podsumowuje.