Wiktor Świetlik zwraca uwagę, że skoro nie można pogodzić skłóconych polityków i zmusić znalezienia wspólnego kandydata na następcę Adama Bodnara, trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Zlikwidować urząd Rzecznika Praw Obywatelskich - zastanawia się Wiktor Świetlik? Zbyt skomplikowane prawnie. Inne rozwiązania, zdaniem Wiktor Świetlik, również sprawią, że skończy się to wszystko karczemną awanturą. A gdyby tak... A zresztą, przeczytajcie sami i koniecznie skomentujcie!
Każdy ma prawo do rzecznika
Kiedy koła samochodu buksują w miejscu, to nie wciska się gazu, bez końca próbując wyjechać, a szuka nowego rozwiązania. Chyba nadszedł czas na szukanie takiego w sprawie wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich. Zupełnie za darmo podrzucam rządzącym i opozycji kilka pomysłów.
To nieprawda, że szaleństwo jest nieprzewidywalne. Czy naprawdę nie dało się przewidzieć, że w ramach powstrzymywania reżimu Łukaszenki wszyscy wezmą się w Polsce za łby między sobą i po chwili zapomną o samym Łukaszence? Czy to coś nowego, że media walczące z prezesem Orlenu zaszczuwają Bogu ducha winną ajentkę prowadzącą hotel w wynajętej nieruchomości? Takie rzeczy to już polski standard. Podobnie jak fakt, że nadal nie możemy wybrać Rzecznika Praw Obywatelskich.
Wygląda na to, że zgody w tej sprawie nie ma i nie będzie, wszyscy wszystkich trzymają za łby i się zblokowali. Pozostają dwie możliwości. Pierwsza to szanowny urząd zlikwidować, szczerze mówiąc pomimo mojej osobistej sympatii do świętej pamięci Janusza Kochanowskiego, o jakichś szczególnie spektakularnych sukcesach tej instytucji nic nie wiem, a jej korzenie toną w mrokach jaruzelszczyzny. Sprytni generałowie wpakowali na ten urząd w 1987 r. niejaką Madame Łętowską, dziś czołową moralistkę i obrończynię demokracji po to, by uwiarygodnić swój reżim i przykryć swoje zbrodnie.
Do likwidacji urzędu rzecznika potrzebna jest jednak zmiana konstytucji, a więc się znowu nie da. Druga możliwość to stworzenie bota, który będzie zastępował rzecznika. No, ale natychmiast dojdzie do kłótni o to, kto ma pisać algorytmy dla niego. Pozostaje trzecia możliwość. Niech brak jakości przejdzie w ilość. Powołajmy tylu rzeczników, ile jest klubów parlamentarnych albo frakcji i koterii sejmowych. Niech każdy ma swojego Rzecznika Praw Obywatelskich. Od czasu do czasu można będzie też przy udziale kamer zamykać ich w klatce do walk, by choć dostarczyli nam trochę uciechy.