Tuż po ogłoszeniu decyzji PKW Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak wystąpili na konferencji prasowej, prosząc wyborców o wsparcie finansowe. Podkreślali, że to bardzo ważne zwłaszcza ze względu na zbliżające się wybory prezydenckie i konieczność opłacenia kampanii. Swój elektorat prosili o dowolne kwoty, natomiast politycy mieli wpłacać po 1000 zł miesięcznie, a europosłowie po 5000 zł miesięcznie. Nie wszyscy się posłuchali.
Jak idzie zbiórka pieniędzy dla PiS?
Początkowo w sieci pojawiało się wiele screenów upublicznionych przez polityków PiS, na których było widać potwierdzenie przelewu na konto partii. W rozmowie z "Faktem" skarbnik ugrupowania Henryk Kowalczyk przyznał, że do końca września nie wszyscy zobowiązani przez Jarosława Kaczyńskiego dokonali wpłat, jednak istnieje szansa, że nie wszystko zostało już zaksięgowane.
- Mam nadzieję, że oczywiście wszyscy wpłacą i będziemy się przypominać o tym obowiązku na rzecz Prawa i Sprawiedliwości - powiedział.
Polityk został zapytany, jakie konsekwencje spotkają osoby uchylające się od wpłat.
- Ja myślę, że przypomnienie zupełnie wystarczy. Każdy czuje się odpowiedzialny. Jeśli ktoś jeszcze nie wpłacił, to ufam, że tylko przez zapomnienie. Jeśli byłoby to całkowite uchylanie się od jakiejkolwiek odpowiedzialności, to oczywiście o sankcjach będzie można mówić, ale to w dalszej, dużo dalszej przyszłości. Na razie dajmy szansę na dobrowolne wpłaty - stwierdził.
Ile uzbierało PiS?
Wpłaty od polityków to nie wszystko. Sympatycy PiS także postanowili wesprzeć partię swoimi darowiznami. Ile do tej pory udało się uzbierać? Jak podaje Henryk Kowalczyk, na tę chwilę to 7,8 miliona zł, a na apel Jarosława Kaczyńskiego zareagowało 60 tysięcy osób. Od kilku dni jednak ta kwota się nie zwiększa. To raczej nie zadowoli prezesa, który zapewne liczył na ciągłe wsparcie. - Tempo trochę spadło, ale to zrozumiałe - przyznał skarbnik PiS.
Polityk podkreślił, że partia jest zadowolona z wyniku, jednak chwilowo porzucają inicjatywę wielkiej mobilizacji ze względu na powódź i zniszczenia, jakie wywołała.
- Nie przypominamy. Jest okres pomocy dla powodzian. To jest priorytetem. Myśmy też zresztą jako Prawo i Sprawiedliwość wpłacili na rzecz powodzian ćwierć miliona złotych, m.in. z tych zebranych środków finansowych - skwitował w rozmowie z "Faktem" Henryk Kowalczyk.