Trump chce zakończyć konflikt jednym mocnym uderzeniem
Od oceny sytuacji na Bliskim Wschodzie rozpoczynają się dzisiaj wszystkie dyskusje w programach publicystycznych. Zdaniem Krzysztofa Hetmana z Polskiego Stronnictwa Ludowego nie można mieć już wątpliwości, że Stany Zjednoczone stanęły całkowicie po stronie Izraela. - Dowiedzieliśmy się też, że Izrael nie miał możliwości by zaatakować pewne miejsca w Iranie stąd zaangażowanie USA. Obawiam się, że może dojść do różnego rodzaju sytuacji zaogniających konflikt. Destabilizacja tego rejonu świata może mieć potężne konsekwencje - mówił eurodeputowany w Radiu Zet. Z kolei Janusz Cieszyński z Prawa i Sprawiedliwości w tym samym programie podkreślał, że nie jest zaskoczony ruchem prezydenta Donalda Trumpa. - Trzeba też pamiętać o tym, że Iran dostarczał drony dla Rosji, które atakowały Ukrainę. Mam nadzieję, że uda się manewr Trumpa, który polega na tym, żeby jednym mocnym uderzeniem zakończyć konflikt - mówi były minister cyfryzacji. Polemizowała z nim Paulina Piechna-Więckiewicz z Lewicy. - Dla Rosji to chyba wygodna sytuacja. To odwrócenie uwagi od Ukrainy. Powinniśmy uważnie przyglądać się tej sytuacji. Nie jestem przekonana, że będzie taki jak mówił Donald Trump, czyli, że mocne uderzenie zakończy wojnę - twierdzi wiceminister edukacji.
Nadchodzą zawirowania gospodarcze
Na możliwe konsekwencje gospodarcze tej sytuacji zwraca uwagę Michał Kołodziejczak. - Ten konflikt ma i będzie miał przełożenie na to co dzieje się w Polsce. Niepewność na świecie wpłynie także na naszą gospodarkę , między innymi na branżę transportową. Rozmawiałem już z przedsiębiorcami z tego sektora. USA pokazały, że mogą celnie i skutecznie zaatakować dany obiekt, żeby zmienić bieg wojny. Wychodzi na to, że to najbardziej wiarygodny sojusznik, o ile oczywiście chce pomóc - mówi poseł KO w Radiu Zet. - Historia nas uczy, że kiedy w tym rejonie świata są konflikty to ceny paliw idą w górę - dodaje Janusz Cieszyński z PiS.