Reporterka NOWEJ TV, podając się za nieistniejącą urzędniczkę z gabinetu politycznego wiceministra MSWiA, zawiadomiła trzy posterunki, że zepsuł się jej samochód i potrzebuje pomocy. Wsparcia udzielili jej funkcjonariusze w Zambrowie. - Policjanci bardzo chcieli pomóc, dziennikarka w pewnym momencie przerwała tę prowokację, kiedy przyjechała już ekipa i zaczęto szukać kabli do akumulatora - relacjonuje w "Wirtualnych Mediach" Tomasz Sekielski (43 l.), gospodarz programu "Teraz Ja!". Na nagraniu dokładnie widać, jak mundurowi byli pomocni.
Policja wydała w tej sprawie specjalny komunikat. "Po kilku takich telefonach postanowiliśmy sprawdzić, kto oczekuje przyjazdu radiowozu i podwiezienia do hotelu. Osoba ta w rozmowie z policjantami cały czas usiłowała wymóc na nich podwiezienie radiowozem do hotelu bądź warsztatu. Czemu miała służyć ta dziennikarska prowokacja?" - zastanawiają się policjanci. - Ano właśnie temu, by funkcjonariusze policji nie musieli już więcej wycinać konfetti, paradować po ulicach w anielskich skrzydłach czy kursować jako "blue taxi". Zamiast stawać na baczność przed telefonem urzędniczki z ministerstwa, trzeba było ją po prostu odesłać z kwitkiem - oświadczył Tomasz Sygut.
Zobacz: Dlaczego Kaczyńskiego nie było na spotkaniu z prezydentem Dudą?