"Super Express": - 65 lat temu w ciągu ośmiu godzin z powierzchni ziemi zniknęła polska wieś Huta Pieniacka położona w przedwojennym województwie tarnopolskim...
Ewa Siemaszko: - W 1939 roku zamieszkiwało ją ponad 700 mieszkańców, w czasie wojny nieco ubyło, ale na przełomie 1943 i 1944 r. napłynęła tam spora grupa Polaków mieszkających w okolicznych wsiach i Polaków z Wołynia - uciekali przed pogromami. Wydawało się im, że wieś położona na środku polany w dużym kompleksie leśnym będzie bezpieczna. Ta kalkulacja okazała się złudna...
- W pobliżu zdarzały się pojedyncze morderstwa...
- To zagrożenie zmobilizowało ludzi do założenia samoobrony. Pomógł im inspektorat Armii Krajowej z miasteczka Złoczów. Tymczasem w okolicy zjawiało się coraz więcej desantowych grup partyzantów sowieckich, które zdobywały żywność dzięki rekwizycjom. W lutym 1944 pojawili się w Hucie Pieniackiej. Polskie miejscowości były obserwowane przez współmieszkańców tych ziem, Ukraińców. Władzom niemieckim doniesiono, że mieszkańcy Huty współpracują z Sowietami, co oczywiście nie było prawdą. 23 lutego pod wsią zjawiła się ekspedycja karna Ukraińców służących w dywizji SS "Galizien". Dzięki czujności samoobrony nie udało się im wejść do wsi, a na jej skraju - w wyniku strzelaniny - zginęło dwóch jej członków. Ekspedycję postanowiono powtórzyć, tym razem przy udziale członków UPA i miejscowych chłopów ukraińskich. Wywiad inspektoratu AK wiedział, że jakąś grupę wysłano do Huty Pieniackiej i powiadomił o tym mieszkańców wsi, sugerując, aby ukryto broń i aby młodzi mężczyźni wyszli do lasu, żeby nie prowokować do nierównej walki. I tak się stało. 28 lutego 1944 r. bezbronna wieś została otoczona. Rozpoczęła się rzeź, którą - jak wielu na terenach zamieszkanych przez Polaków, a dziś należących do Ukrainy - trzeba określić terminem genocidium atrox, czyli dzikiego ludobójstwa.
- Jak rozumieć ten termin?
- Skalpowanie; rozbijanie główek niemowląt o ścianę lub piec; zadawanie ciosów obuchem siekiery w czaszkę; wyrzynanie na czole "orła"; wbijanie dębowych kołków pomiędzy żebra; wbijanie bagnetu w skroń; wyłupywanie oczu; obcinanie nosa; obcinanie uszu.
- Czy tych metod było więcej?
- Nie lubię epatować okrucieństwami, ale pierwszy raz zrobię wyjątek: przebijanie zaostrzonym grubym drutem ucha na wylot drugiego ucha; obrzynanie warg; podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz; podrzynanie gardła i wkładanie do otworu szmaty; łamanie szczęki; rozrywanie ust od ucha do ucha; podcinanie szyi nożem lub sierpem; zadawanie ciosu siekierą w szyję; pionowe rozrąbywanie siekierą głowy; robienie miazgi z głowy przez wkładanie jej w ściski zaciskane śrubą; obcinanie głowy kosą; odrąbywanie głowy siekierą; cięcie i ściąganie wąskich pasów skóry z pleców; obcinanie kobietom piersi i posypywanie ran solą; obrzynanie sierpem genitaliów mężczyznom; przecinanie tułowia na wpół piłą ciesielską; rozcinanie brzucha i wyciąganie jelit na zewnątrz; rozcinanie brzucha i wlewanie do wnętrza wrzątku; rozcinanie kobietom ciężarnym brzucha i wrzucanie do wnętrza potłuczonego szkła; wyrywanie żył od pachwiny do stóp; wkładanie do waginy rozżarzonego żelaza; wkładanie do waginy zaostrzonego kołka i przepychanie go do gardła; wkładanie do waginy szklanej butelki i rozbijanie jej; rozcinanie kobietom przodu tułowia ogrodniczym scyzorykiem; rozcinanie brzucha i wsypywanie do wnętrza karmy dla zgłodniałych świń, które zjadały ją razem z wnętrznościami ofiary; przypalanie wewnętrznej strony dłoni na gorącym blacie kuchni; obcinanie piłą nóg; wieszanie dziecka płci męskiej za genitalia na klamce drzwi; wrzucanie dzieci do studni i w płomienie; wbijanie na pal; rozrywanie tułowia na wpół przez konie... Wiele z tych tortur stosowano incydentalnie, inne powszechnie. W ten sposób na południowy wschód od dzisiejszej Polski zginęło około 120 tys. polskich mieszkańców tych ziem.
- Z czego to wynikało?
- Z ideologi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która zakładała wywalczenie niezależnego państwa pod hasłem: "Ukraina dla Ukraińców". W tej koncepcji nie mieściły się inne narodowości. Wcześniej Niemcy, przy udziale policji ukraińskiej, dokonali Holocaustu Żydów. Był on elementem rozluźniającym skrupuły - i posłużył jako wzór postępowania wobec Polaków.
- Do encyklopedii na całym świecie weszły czeskie Lidice, gdzie okrutnie zamordowano 340 osób i francuskie Oradour-sur-Glane z liczbą 642 ofiar...
- Los naszych rodaków z Huty Pieniackiej jest mało znany nawet w Polsce, a przy ostrożnych szacunkach zginęło tam co najmniej 800 osób. Nie, nie było encyklopedii, filmów, pomników - pamięć o nich nieśli w swych sercach ci, którzy przeżyli.
- Jak wolna Polska odniosła się do ich pamięci?
- Ludzie ci przeżywają głębokie rozczarowanie wszystkimi elitami politycznymi od 1989 aż do dzisiaj. Myśleli, że ta zbrodnia - jak i inne wyrządzone przez ukraiński nacjonalizm - będzie ujawniona, nagłośniona i należycie upamiętniona, tak jak np. zbrodnia katyńska. Tak się nie stało. Okazało się, że tematy historyczne nadal są segregowane na pożądane i i niepożądane politycznie.
- Czym sobie zawiniła ta pamięć?
- Musimy mieć dobre stosunki z niepodległą Ukrainą i związać ją z Europą, odciągając od wpływów Rosji. Ale przemilczanie ludobójstwa, aby nie urazić partnera, jest nieporozumieniem. Popieramy antyrosyjskie środowiska ukraińskie, które równocześnie otaczają kultem czyny OUN i UPA. A przecież będą one antyrosyjskie również bez naszego poparcia. Zjednywać dla Europy powinniśmy prorosyjski wschód Ukrainy - wrogi wobec tradycji OUN i UPA.
- Jakieś przykłady?
- Było ich wiele. W ub.r. marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nie dopuścił do wprowadzenia pod obrady projektu uchwały potępiającej ludobójstwo dokonane na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów. Mało tego - poniżył ofiary, zrzucając odpowiedzialność za tę zbrodnię na następstwa 17 września 1939. To skandal. Jeden z najważniejszych ludzi w Polsce całkowicie mija się z prawdą. Kresy najpierw przeżyły dwa lata okupacji sowieckiej, kiedy ukraińscy nacjonaliści siedzieli pod miotłą, a Sowieci mordowali na swój rachunek. Również w ubiegłym roku Lech Kaczyński nie przybył na centralne uroczystości ku czci pomordowanych Polaków 11 lipca - gdy przetoczyła się największa fala mordów. Na szczęście w tym roku prezydent się zreflektował.
Ewa Siemaszko
Autorka, z Władysławem Siemaszko, książki "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945"