Andrzej Duda

i

Autor: ŁUKASZ GĄGULSKI/ SUPER EXPRESS Andrzej Duda

Polacy żyją koronawirusem, prezydent walką z "lewactwem" - pisze Tomasz Walczak

2020-10-20 7:35

Zacznę od małej prywaty. Podstawówka, do której chodzi moja córka, właśnie ogłosiła dni dyrektorskie i wstrzymanie nauki, bo zbyt wielu nauczycieli jest chorych lub przebywa na koronawirusowej kwarantannie, by zapewnić wszystkim klasom opiekę nauczycielską. Historia, jakich w ostatnich dniach i tygodniach wiele, bo pandemia pustoszy nasz system edukacji masowo. Myślałem, że to problem, ale myliłem się. Z błędu wyprowadził mnie sam pan prezydent.

Wczoraj doszło do opóźnionego przez koronawirus zaprzysiężenia Przemysława Czarnka na szefa resortu edukacji i nauki. Andrzej Duda naszkicował nowemu ministrowi problemy, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć na nowej funkcji. Okazuje się, że wśród nich pan prezydent nie dostrzegł pandemii, która za chwilę może doprowadzić do całkowitego paraliżu oświaty, zamknięcia szkół, wysłania dzieci do domów a wraz z nimi rodziców do opieki. Taki scenariusz oznaczałby kolejny lockdown, a tego, jak już niejednokrotnie Państwa przekonywałem, nasza gospodarka może już nie wytrzymać. Od tego, czy szkoły zapewnią opiekę nad uczniami zależy więc w dużej mierze to, czy czeka nas niszczycielski kryzys gospodarczy.

Okazuje się jednak, że polska szkoła ma daleko bardziej palące problemy. Mówiąc o wyzwaniach stojących przed ministrem Czarnkiem, Andrzej Duda zauważył, że trzeba uporać się z dominacją liberalno-lewicowych poglądów na uczelniach, wzmocnić w szkołach prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami i bronić dzieci przed treściami, które rodzice uznają za niestosowne. Mówiąc krótko, zdaniem pana prezydenta, polskie szkolnictwo nie ma problemu z koronawirusem, ale zagraża mu bakcyl „lewactwa”, któremu tamę ma postawić Czarnek. Imponująca hierarchia celów.

Kiedy polscy rodzice zastanawiają się, co dalej z edukacją ich dzieci, kiedy boją się koronawirusa i zastanawiają się, czy nie zabraknie dla nich respiratorów, Andrzej Duda straszy ich z wyssanymi z brudnego fundamentalistycznego palucha bzdurami.

PiS często – nie bez racji zresztą – przekonywał, że ich poprzednicy byli oderwani od rzeczywistości i prawdziwych dylematów Polaków. Słuchając wczoraj pana prezydenta miałem wrażenie, że ktoś rzucił między niego a rzeczywistość granat, który pozbawił go z tą rzeczywistością jakiegokolwiek kontaktu.